czwartek, 19 lipca 2012

Michał Simon - Peeselu kłopotek z honorem

W całej masie głosów po ujawnieniu rozmowy Łukasika i Serafina najbardziej „zachwycił” mnie poseł Kłopotek. Określenie zachowania ministra Sawickiego honorowym, to nawet jak na tego „złotoustego” polityka wypowiedź kuriozalna. To jak nazwanie „dobrze wychowanym” gościa który narobił na dywan, ale poprosił o papier do podtarcia zadka. Niestety, tradycyjne pojęcia bardzo się w naszym życiu politycznym zdezawuowały. Służba publiczna, patriotyzm, uczciwość, kompetencja, honor... Długo można wymieniać. Niczym w orwellowskim „Roku 1984” słowa zmieniają swoje znaczenie. Chociaż, może jednak się mylę i patrzę na PSL z niewłaściwej perspektywy. Uznałem za punkt odniesienia, to czemu lojalność winny jest minister (i poseł), Polskę. Można, prawdopodobnie tak postrzega tę sprawę Kłopotek, znaleźć inne wartości którym „honorny ludowiec” winny jest oddanie. Partia, koledzy, rodzina... Jeśli przyjmiemy za prawidłowy ten sposób postrzegania dobra publicznego, wtedy zachowanie nie tylko Sawickiego, ale Rywina, Leppera, a nawet Moczara możemy uznać za godne naśladowania. Tyle, że cholernie mi to nie pasuje. Wciąż wierze, że polityka, nawet jeśli nie zawsze może być ładna i przyjemna, nie musi być brudna. Da się pogodzić realizację własnych celów (chociażby potrzeby uznania i „dążenie do mocy” ) z dobrem wspólnym. Nie oczekuję od polityka, tak jak nie spodziewam się tego po mechaniku, hydrauliku, czy architekcie świętości. Wystarczy zwykła przyzwoitość i nie łamanie prawa. Byłbym zresztą hipokrytą uważając inaczej. Sam wszak działam w tej materii nie z poczucia misji, lecz dla tego, że mnie to „kręci”. Nie będę udawał też, że nie pragnę osobistego sukcesu. Zarazem jednak przyjmuję bez zastrzeżeń łączące się z tym zobowiązania względem społeczeństwa. Chcę działać na rzecz wspólnoty do której przynależę. (Jakkolwiek górnolotnie to brzmi.)

Polska zniosła już nie jedną aferę na szczytach władzy. Po każdej kolejnej padają zapowiedzi, ba nawet próby odnowy. Niestety za każdym razem kończy się to powrotem do wcześniejszych praktyk. Prowadzi to pogarszania się kondycji państwa, niszczy jakże potrzebny kapitał społeczny. Obawiam się, ze tak będzie i tym razem. Obecnie rządzące elity (w równym stopniu koalicja i opozycja) bankrutują na naszych oczach. Fałszywie brzmią hasła o „utracie mandatu do rządzenia” wypowiadane przez Palikota. Wszak jeszcze niedawno był prominentnym działaczem PO. Wprowadzenie do parlamentu Ryfińskiego i Kotlińskiego też nie specjalnie daje mu prawo do moralnych oburzeń. Czas na radykalną zmianę. Czas na nowych ludzi, na zmiany w ordynacji wyborczej. Czy jest to czas dla Zielonych? Sadzę, że tak. Od nas jednak zależy czy ten czas wykorzystamy.

źródło: Blog Michała Simona "Bunt w butonierce"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz