piątek, 18 grudnia 2009

List do Prezydenta Miasta Lublin Pana Adama Wasilewskiego

Tuż przed okresem świąteczno-noworocznym Lubelscy Zieloni napisali list do Prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego, w którym postanowili podzielić się z Panem Prezydentem swoimi spostrzeżeniami i uwagami na temat kierunku rozwoju naszego miasta. List, którego treść zamieszczam poniżej, wraz z drobnym upominkiem, ,,Podręcznikiem lokalnej aktywności obywatelskiej, w zakresie ochrony środowiska '', został złożony przez Zielonych w Urzędzie Miasta.





Szanowny Pan
Adam Wasilewski
Prezydent Miasta Lublin
Plac Łokietka 1
20-950 Lublin

Panie prezydencie, Inicjatywa lubelskiego koła partii Zieloni 2004 pragnie zwrócić się do Pana z ważnymi nie tylko dla nas ,ale również dla Pana pytaniami. Liczymy, że potraktuje Pan nasz list poważnie i zechce rozwiać nasze wątpliwości.
Doceniamy starania, jakie podjął magistrat w celu uzyskania przez Lublin tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016. Tygodnik „Polityka” już w kwietniu bieżącego roku opublikował swój ranking miast startujących i Lublin według tego jakże subiektywnego , ale jednak rankingu ,zajął odległe dość miejsce. Chcielibyśmy wiedzieć, co miasto czyni w celu zwiększenia szansy uzyskania tego zaszczytnego tytułu.
Inną sprawą ,która mogłaby znacząco przyczynić się do poprawy wizerunku i rozpoznawalności Naszego miasta jest budowa stadionu MOSiR. Pierwotny plan przewidywał zakończenie budowy w roku 2010 ,jednak ze względu na trudną sytuację ekonomiczną nie mógł zostać ukończony. Rozumiemy i nie przedstawiamy żadnych pretensji z tego powodu .Jednak ze względu na wagę tej inwestycji chcielibyśmy wiedzieć kiedy możemy spodziewać się rozpoczęcia budowy.
W lipcu bieżącego roku ostatecznie stało się jasne, że Lublin nie będzie siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej. Nie będzie tym samym w Lublinie nowych miejsc pracy, gigantycznych wpływów z podatków. Prestiż, jakie miasto zyskałoby również nie jest tu bez znaczenia. Chcielibyśmy wiedzieć jakie działania podjęły władze miasta by tej szansy nie stracić. Niepokojące sygnały dotyczące siedziby docierały przecież poprzez media już od dawna.
Strategia Rozwoju Miasta Lublin zobowiązuje władze lokalne do opracowania programu naprawczego ochrony powietrza w zakresie pyłu PM10. Jesteśmy niezwykle zainteresowani co magistrat uczynił w tym kierunku.
W wymienionym wyżej dokumencie miasto zaplanowało realizację projektu dofinansowanego z funduszy strukturalnych UE „Zintegrowany system miejskiego transportu publicznego w Lublinie” ,który ma poprawić min. jakość gospodarki odpadami ,poziom hałasu w mieście. Chcielibyśmy wiedzieć na jakim etapie jest realizacja tego programu?
Kilka lat temu władze litewskiego Wilna podjęły się ambitnego planu wprowadzenia do transportu publicznego należących do miasta bezpłatnych rowerów. Wprawdzie inwestycja ta zakończyła się niepowodzeniem, był to jednak krok naprzód . Dzisiaj zaobserwować możemy przykładowo w Krakowie funkcjonujący system komunikacji rowerowej. Jest to rozwiązanie tanie, praktyczne, przyjazne środowisku i mieszkańcom .Czy realizacja takiego planu jest według lubelskiego ratusza możliwa w najbliższym czasie? Partia Zieloni 2004 jest gotowa podjąć współpracę z władzami miejskimi.
Nie jest tajemnicą ,że dzisiejszy obraz Parku Ludowego nie przysparza chwały miastu. Powszechnym tam widokiem są połamane ławki, rozbite butelki .Największy powierzchniowo park Lublina ,budowany w czynie społecznym w latach 50. jest dziś miejscem zaniedbanym ,kojarzącym się lublinianom z grożącym im tam niebezpieczeństwem. Czy miasto jest zainteresowane przywróceniem Parkowi Ludowemu funkcji jakie pełnił w czasach swojej świetności ? Jeśli tak jakie działania są podejmowane w tym kierunku?
Doceniamy aktywność Ratuszu w zakresie rozwoju środowiska przyjaznego biznesowi poprzez Podstrefę Lublin SSE EURO-PARK Mielec. Z satysfakcją przyjęliśmy wiadomość jakoby szwedzka Husqvarna miałaby mieć swoją fabrykę na Felinie.
Korzystnym rozwiązaniem zarówno z punktu widzenia interesu miasta jak i ochrony środowiska jest otworzenie pasa ruchu przeznaczonego wyłącznie dla transportu publicznego taki jaki funkcjonuje na ul. Lubartowskiej . Zmniejszyłoby to emisję spalin samochodów tkwiących w korkach ulicznych jak i ułatwiło przemieszczanie się mieszkańcom komunikacją miejską.
Jesteśmy bardzo zainteresowani planami budowy obwodnicy Lublina co przyczyni się do zmniejszenia hałasu w mieście ,emisji spalin i usprawnienia ruchu. Mamy nadzieję ,że planowana od lat 80. inwestycja w końcu zostanie zrealizowana.
Liczymy na szybką i rzeczową odpowiedź na nasze pytania i uwagi.

Z wyrazami szacunku
Inicjatywa lubelskiego koła Zieloni 2004

czwartek, 12 lutego 2009

Zaproszenie na walentynki

Pod takim hasłem stratuje lubelska Kampania Przeciwko Homofobii. Projekt o tyle dobry, co w Lublinie przełomowy, żeby nie powiedzieć, iż w pewien sposób rewolucyjny. A to dlatego, że będzie to pierwsza na wschód od Wisły organizacja, która przeciwdziała dyskryminacji lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych. Co nie zmienia faktu, że jak najbardziej potrzebna, gdyż wg danych KPH na lubelszczyźnie mieszka około 100 tysięcy osób, które mieszczą sie w ramach działań organizacji.
W stwierdzeniu "na wschód od Wisły" tkwi cały problem, jaki pojawił się wśród użytkowników lubelskich portali informacyjnych. Nie od dziś wiadomo, że to określenie w jakiś sposób wytycza granicę silniejszych wpływów kościoła w Polsce. Coż zatem robią Lublinianie, kierując się miłosierdziem rodem ze Starego Testamentu? A no boją się i proponują rozwiązania.
Czego się zatem aż tak obawiają? Przede wszystkim tego, że "problem" upychany do niszowych imprez, który nie istniał w świadomości nagle zaczyna być częścią debaty publicznej, a co normalny uzytkownik internetu zrozumie jako promocja, narzucanie zboczeń, propargownie wynaturzenia. Boja się Lublinianie i krzyczą, że nagle staniemy się europejską solicą nie kultury ale "pedalstwa" (cytuję tutaj fora lubelskich dzienników), boją sie, że nagle każdy homoseksualista będzie uprawiał nierząd w parku, szkole i przed kościołem. W końcu boją się, że homoseksualiści zaadoptują wszystkie dzieci, wezmą masowe śluby a Lublin wyginie i stanie się pustynią. A przedsmakiem mają być codzienne parady równości, połączone z epatowaniem negliżem i lateksem. Oto czego Lublin się boii.
Oczywiście czytając fora portali lubelskich widzimy też szereg proponowanych rozwiązań. Najlepiej od razu wygazować, bedzie najtaniej i przecież jeszcze zima. Ciekawym pomysłem jest też kastrowanie, albo przymusowe leczenie, oczywiście nie na koszt państwa, ale z własnej kieszeni, bo "ja ze swojej kieszeni nie będę łożył na pedalstwo". Wystrzelnanie i całkowita eksterminacja dla niektórych nie jest w żadnym stopniu tożsama z ideamii nazizmu, rodem ze stojącego na obrzeżach Lublina obozu Majdanek. Ale osobiście najbardziej rozśmeiszył mnie pomysł wywiezienia tychże osób do Holandii, wszak tam jest przecież im najlepiej. Pomysłów nie brakuje.
I tu rodzi się zasdniczy problem. Po pierwsze, KPH działa zgodnie z prawem i w granicach prawa, dziwi więc oburzenie co niektórych osób. Po drugie, gdzie się podziało miłosierdzie i braterska miłość, tak charakterystyczna dla nauki kościoła, który bądź co bądź w Lublinie ma dość mocne lobby. Gdzie zrozumienie i wsparcie dla innych?
Lublelska KPH udzerzyła w bardzo słaby punkt społeczności miasta całkowicie zamkniętej i hermetycznej na to co nowe. Obawy biorą sie albo ze zwykłego niedouczenia, albo z nieobalonych mitów działających jak czerwona płachta na byka. Przeciwnicy krzyczą, że poprzez takie organizacje ogranicza się ich wolność, bo oni nie chcą oglądać tego typu rzeczy, ale to, że chcieli by przymusowo leczyc juz nie stanowii problemu ograniczenia wolności. Lublinianie wykazali się niemal książkową nieznajomością litery prawa, gdyż jedym rautnkiem może być wyniszczenie "gejowskiego lobby" poprzez delegalizację organizaji legalnych z punktu widzenia prawa. Wreszcie zastosowano groźby karalne z urzędu co do osób chcących bawić się na sobotnich walentynkach. Oczywiście przeciwnicy nie dopuszczają do siebie myśli, że brat czy siostra może być homoseksualistą, lub też profesor na uczelni, sąsiad, najlepszy przyjaciel. Bo przecież "w normalnym otoczeniu takie rzeczy sie nie dzieją". A o tym, czym jest zwykła ludzka życzliwość, chęć niesienia pomocy czy najnormalniejsze zrozumienie dla własnych decyzji, część ludzi albo nie pamięta, albo nie wie, albo na siłę tłumi w sobie dobre emocje. Wypisz wymaluj filisterskie, drodnomieszczańskie poglądy rodem z XIX wieku, wspierające się na wątłym już dziś "autorytecie" kościoła.
Komentarz co do powyższego wydaje się zbedny. A tytułowe walentynki już w sobotę w klubie Tektura, na które oczywiście serdecznie zapraszamy :)

wtorek, 3 lutego 2009

„Porozumienie dla Przyszłości” czas zacząć

W niedzielę w Warszawie zainaugurował działalność ruch skupiający Zielonych 2004, SdPl i Demokratów.pl.
Głównym celem współpracy centrowo-zielono-lewicowej będzie stworzenie realnej alternatywy dla konserwatywnej polskiej sceny politycznej.


Przyznam się szczerze, że początkowo byłem dość sceptycznie nastawiony do współpracy Zielonych, Partii Demokratycznej i Socjaldemokracji Polskiej. W chwili obecnej, nie bez udziału moich Zielonych kolegów i koleżanek, na których pomoc zawsze mogę liczyć, patrzę bardziej optymistycznie w przyszłość. Widzę we wszystkich partiach tworzących nowe porozumienie ogromny entuzjazm i chęć przełamania monopolu konserwatywnej prawicy na polskiej scenie politycznej. Dlaczego więc miałoby się nie udać?

W czerwcu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego ale nie będzie to, jak zgodnie podkreślają członkowie nowego ruchu społeczno-politycznego, punkt kulminacyjny porozumienia. Mało tego, ma to być dopiero początek
. W założeniu twórców „Porozumienie dla Przyszłości” będzie długotrwałym sojuszem, który przesunie polską ultrakonserwatywną scenę polityczną na lewo i znajdzie sobie na niej trwałe miejsce.

Jak powiedziała przewodnicząca Zielonych 2004 Agnieszka Grzybek:
"Zrównoważony rozwój, poszanowanie praw jednostki, prawo wyboru, walka z dyskryminacją, równe szanse dla wszystkich – to powinny być wartości, na których należy zbudować program dla Polski. Dlatego wybierzcie Porozumienie Dla Przyszłości. Zieloni już wybrali.

Teraz nie pozostaje nam nic innego jak patrzeć odważnie w przyszłość i stopniowo zmieniać polską mentalność i politykę. Wybory do Europarlamentu będą tylko początkiem długiej drogi nowego ruchu...

A gdzie będzie jej koniec? To już czas pokaże. Ja wierzę mocno, że gdzieś przy końcu będzie ''zielona rewolucja'', która przyniesie Nowy Zielony Ład. Czego sobie i wszystkim życzę:)


czwartek, 22 stycznia 2009

Co z tym Kryzysem?

'' Uwaga, niestety teraz znowu brzydkie słowo- Kryzys ''. Takie słowa usłyszałem niedawno w jednej z bardziej znanych stacji radiowych we wstępie do informacji ekonomicznych. Co ciekawe, wiadomość nie dotyczyła objawów czy też skutków tego jakże nielubianego zjawiska, jakim jest kryzys finansowy, ale sposobów miłego spędzania czasu w tak niecodziennym okresie. A konkretnie, informacja dotyczyła klubów nocnych i kin, które nie dość, że na kryzysie mogą zarobić, to jeszcze przy okazji dać ukojenie setkom zadłużonych lub zwalnianych z pracy obywateli i obywatelek. Skąd wziąć na te przyjemności środki, tego już w informacjach nie podali.

Dyskurs neoliberalny w taki właśnie, czasem nieco bardziej wyrafinowany sposób, daje nam do zrozumienia, że kryzysu jak nie było, tak nie ma. A gdyby nawet rykoszetem nas zahaczył, to nie odczują tego zwykły obywatel i zwykła obywatelka. Niestety muszę w tym miejscu zmartwić wszystkich wyznawców neoliberalnej doktryny. Kryzys o dziwo w Polsce się zaczął i to dawno. Aby znaleźć przykłady nie trzeba wybiegać daleko; informacje w lubelskich mediach o zwolnieniach pracowników, m.in. w Fabryce Łożysk Tocznych w Kraśniku, Fabryce Mebli Poznańscy spod Zamościa czy firmie eksportowej - Caterpillar Poland z Janowa Lubelskiego, pojawiają się coraz częściej.

Może w związku z tym nie warto już mydlić oczu obywatelkom i obywatelom mówiąc o minimalnych skutkach jakie kryzys wywoła w Polsce a zacząć rozważać sposoby walki z kryzysem? Może zamiast szukać dla ludzi sposobów zapomnienia o ciężkiej sytuacji finansowej w jakiej się znajdą, bądź już znaleźli, lepiej zastanowić się nad metodami, które mogą uchronić nas w przyszłości przed ponownym słuchaniem o tym jakże '' brzydkim słowie''?

Przyczyny kryzysu są znane i tu nawet neoliberalna nowomowa niewiele zdziała. Deregulacja systemu finansowego, masowy napływ środków finansowych na rynek( który był skutkiem m.in. wzrostu nierówności dochodów i własności- co umożliwiło wprowadzenie prywatnych fortun na rynki- czy też zmian w systemie redystrybucji), masowe zadłużenia to tylko najważniejsze źródła kryzysu finansowego. Przyczyny jak i propozycje walki z kryzysem zostały przestawione w rezolucji przyjętej przez Radę Europejskiej Partii Zielonych w październiku 2008 r. Wśród najważniejszych propozycji, zawartych w tym akcie, mogących zapewnić w przyszłości nowe ramy polityczne i ekonomiczne należy wymienić m.in. wprowadzenie postulowanego od dawna przez Zielonych podatku od obrotów kapitałowych, wprowadzenie zakazu krótkiej sprzedaży papierów wartościowych oraz powołanie unijnej instytucji nadzorującej rynki finansowe.

Chciałbym w tym miejscu, nawiązując do postulatów globalnej zielonej gospodarki, zwrócić uwagę na doktrynę, o której neoliberalne media niechętnie wspominają
( o ile w ogóle wspominają ). Chodzi mi o zrównoważony rozwój. Dla Zielonych zrównoważony rozwój społeczny, gospodarczy i ekologiczny od dawna jest jednym z fundamentów, na których ma opierać się solidarne i sprawiedliwe społeczeństwo. To nieprawda, że w momencie gdy cały świat zmaga się z kryzysem, nie ma szans na wprowadzenie zmian mających na celu dbałość o jakość ludzkiego życia i ochronę środowiska, a wręcz przeciwnie- powinno to być jednym z priorytetów rządzących. Zrównoważony rozwój ma prowadzić do zmniejszenia rozwarstwienia społecznego, wyrównania możliwości obywateli i obywatelek oraz ochrony środowiska, np. poprzez ograniczenie katastrofalnego wpływu masowej produkcji i konsumpcji( zresztą jednej z głównych przyczyn obecnego kryzysu finansowego ). Zrównoważony rozwój to zagwarantowanie efektywności gospodarczej i ekologicznej, jak również nowe zielone miejsca pracy( tutaj niezbędne są działania rządzących w celu zagwarantowania jak najszerszemu gronu osób możliwości nabycia lub podniesienia kwalifikacji zawodowych). Już teraz konieczne jest szerokie spojrzenie na gospodarkę, która będzie przyjazna człowiekowi i środowisku, zwłaszcza w świetle dwóch innych niezwykle istotnych kryzysów- energetycznego oraz związanego ze zmianami klimatycznymi. Nie odkładajmy na jutro tego, co możemy zrobić dzisiaj. Ale tu konieczna jest również dobra wola rządzących. No i tu pojawia się kolejny problem...

wtorek, 13 stycznia 2009

Izrael-Hamas - czy ktoś wie o co chodzi?

Od jakiegoś czasu trwają nieustanne ataki wojsk izraelskich w Strefie Gazy. Każdego dnia giną kolejni niewinni Palestyńczycy. Światowe mocarstwa nie wydają się być szczególnie zaangażowane w jak najszybsze zakończenie przelewu krwi ludności cywilnej. Aby wyjaśnić dlaczego do tego wszystkiego doszło i uświadomić, że każde państwo powinno czuć się współodpowiedzialnym za śmierć setek Palestyńczyków zamieszczam tekst Bartka Kozka, który został opublikowany na blogu Zielona Warszawa.




Na ekranach telewizorów, na gazetowych arkuszach, w sieci i w eterze - od kolejnego konfliktu izraelsko-palestyńskiego uciec nie sposób. Jedni wołają o słusznym prawie do samoobrony, inni - niemal o holokauście ludności cywilnej, a co najmniej o humanitarnej katastrofie, zachodzącej na obszarze Strefy Gazy. Półtora miliona ludzi - wielkość porównywalna do Warszawy - stała się niewolnikami kolejnego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Izrael, który nie ma ochoty na rząd Hamasu, nie uznającego formalnie prawa do istnienia żydowskiej państwowości w regionie, znalazł dobry pretekst do interwencji przeciwko temu ugrupowaniu. Zakończony w połowie grudnia rozejm nie został przedłużony (i tu Hamas nie jest bez winy, nie miał bowiem zamiaru go kontynuować), co było o tyle na rękę Izraelowi, że zdecydował się na akcję zbrojną. Akcję, która zbiera krwawe żniwo i prowadzi do wielu demonstracji, wspierających obydwie strony konfliktu, na całym świecie.

Moja opinia w tej kwestii w żadnym wypadku nie jest oficjalną linią Zielonych - tak, żeby nikt nie oskarżał tego ugrupowania o jakiekolwiek sympatie i antypatie. W konflikcie tym warto zwrócić uwagę na dwie istotne mym zdaniem kwestie. Po pierwsze, 10 lutego w Izraelu odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne i trudno powiedzieć, jaki w ich wyniku wyłoni się gabinet. Dotychczasowy, zdominowany przez centrową Kadimę i centrolewicową Partię Pracy może zastąpić koalicja Likudu i partii religijnych i nacjonalistycznych, myślących raczej o przyjęciu bardziej twardego wobec Autonomii Palestyńskiej kursu. Partia Pracy, do tej pory raczej propokojowa, gwałtownie traciła w sondażach, a na dobrą sprawę jedyną szansą na odwrócenie tego trendu stało się jakieś integrujące społeczeństwo zdarzenie. Wojna okazała się w tym wypadku strzałem w dziesiątkę - szczególnie, że minister obrony narodowej, Ehud Barak, należy właśnie do tego ugrupowania. Po inwazji na Gazę poparcie dla jego formacji zaczęło rosnąć i odsunęło w dal groźbę marginalizacji i zwiększenia się politycznej konkurencji, np. poprzez wzmocnienie bardziej lewicowej partii Meretz-Yachad albo wejściu do Knessetu Zielonych.

Okropnym, barbarzyńskim wręcz chochotem historii byłby fakt pozostania u władzy bloku skupionego wokół Kadimy i Partii Pracy, atakującego Strefę Gazy, a jednocześnie potencjalnie mniej szkodliwego dla dialogu bliskowschodniego w porównaniu do rysującej się alternatywnej koalicji na bazie "jastrzębi" z Likudu i religijnej partii Szas. Warto jednak zauważyć, że od czasu powstania Kadimy, która miała doprowadzić do końca proces pokojowy scena polityczna Izraela zdecydowanie utrudnia znalezienie propokojowej większości. Przeszła ona bardzo na prawo, także dzięki pojawieniu się formacji "Izrael-Nasz Dom", mającej spore poparcie wśród imigrantek i imigrantów z krajów byłego ZSRR i jawnie rasistowsko nastawionej w stosunku do Palestynek i Palestyńczyków. To, że Partia Pracy zgodziła się na to, by weszła ona do rządu (z którego wystąpiła w styczniu zeszłego roku), w którym się znalazła, świadczy najlepiej o stopniu upadku formacji, której twarzą był niegdyś zamordowany przez izraelskiego radykała Icchak Rabin.

Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest beznadziejna z jeszcze jednego powodu. Hamas wygrał demokratyczne wybory, które wspólnota międzynarodowa przyjęła z oburzeniem. Ostracyzm uniemożliwił jakąkolwiek szansę na zwycięstwo w jego ramach frakcji umiarkowanej, która była nawet w stanie uznać istnienie państwa Izrael, co znacząco ułatwiłoby proces pokojowy. Doprowadzono do powstania realnej dwuwładzy w i tak osłabionej Autonomii Palestyńskiej - Fatah rządzi na Zachodnim Brzegu, Hamas zaś - w Strefie Gazy. W takim wypadku rząd w Tel-Awiwie zawsze może mówić, że władz Gazy nie uznaje.

O dysproporcji walki niech świadczą liczby - Izrael w ramach operacji "Płynny Ołów" ma do dyspozycji 175-tysięcy żołnierzy, z czego już 10.000 bierze udział w akcji, wspieranych przez czołgi, altylerię i lotnictwo. Hamas ma 10-20 tysięcy bojowników - i z grubsza tyle. Poza katiuszami używa głównie prymitywnie wykonanych rakiet domowej roboty Kassam, wykonywanych z rur, saletry i cukru-pudru. Wystrzelił ich w historii z 7 tysięcy, a ich efektem jest śmierć 15 osób, w tym 5 Arabów w samej Strefie Gazy. Niedawno z kolei dwa wystrzały z izraelskiego czołgu zabiły 42 osoby w palestyńskiej szkole. Po stronie izraelskiej, w ciągu całej okupacji szacunki mówią o śmierci 3 cywili, po stronie palestyńskiej - około 300.

Nie jest moim celem sianie potępienia i udowadniania moralnej wyższości jednej strony nad drugą. Dużo istotniejsze jest zwrócenie uwagi na katastrofę humanitarną, która zagląda w oczy mieszkankom i mieszkańcom Strefy Gazy. Brakuje tam lekarstw, żywności i prądu, a dotychczasowe działania rządu izraelskiego w celu zapobieżenia tym dramatycznym faktom uznać należy za dalece niewystarczające. Doszło nawet do ostrzelania amerykańskiej motorówki z pomocą humanitarną, na pokładzie której znajdowała się była kandydatka Zielonych na urząd prezydenta USA, Cynthia McKinney. Dążenie do natychmiastowego zawieszenia broni przez obydwie walczące strony i zapewnienie godnych warunków życia w Strefie Gazy musi się zatem stać absolutnym priorytetem.