poniedziałek, 30 stycznia 2012

Tomek Kitliński o mobilizacji wobec ACTA w Polsce

The younger generation in Poland is protesting ACTA and more: the failed transition.

Poland is protesting online and on the street in the biggest youth demonstrations since 1989. The pretext is the government's signing of ACTA, which jeopardizes Internet freedom. But there're more reasons for discontent: a transition which has strengthened economic inequalities and lack of perspectives for the younger generation. As sociologist Adam Ostolski writes, "Life in Poland is getting harder, the privatisation-by-stealth of health service and education is going o , the prices of municipal services and staple foods are rising. Poland is now the leading country in Europe in terms of non-permanent job contracts." Hence social anger today. The protests change into a civil society movement, a Solidarity 2.0. I hope that this citizens' mobilisation will not exclude migrants and minorities. A good sign is that alternative collectives (Rozbrat in Poznan and Tektura in Lublin) are at the forefront of these events. "Ordinary people" in Poland are demanding their rights - at long last. Tomek Kitlinski

źródło: http://www.tokfm.pl/blogi/zmiana/2012/01/solidarity_20_cyber_and_street_protests_in_poland_


To nie tylko protesty wobec ACTA. To ruch niezadowolenia, oburzenia, wołania o zmianę. Znamienny jest transparent "Wolność umarła młodo: 1989-2012". Transformacja przyniosła elementy demokracji, ale bez sprawiedliwości; nasiliły się nierówności ekonomiczne. Młodzi nie mają perspektyw - i ich/nasza furia opanowała internet i ulicę. Publiczny gniew rozpoczął ruch obywatelski. Oby obywatele nie wykluczyli migrantów, mniejszości. Taka większościowość (nacjonalizm, który przeżarł Solidarność) jednak tu nie grozi, bo w protestach biorą udział kolektywy alternatywne: Rozbrat w Poznaniu, Tektura w Lublinie. "Zwykli ludzie" wreszcie dopominają się o swoje prawa.

Tomek Kitliński

źródło: http://www.tokfm.pl/blogi/zmiana/2012/01/solidarnosc_20

sobota, 28 stycznia 2012

Polemika Michała z "Kurierem Lubelskim"

Spory ideologiczne nie mogą być domeną radnych - twierdzą Zieloni 2004. Równie dobrze ja mogę stwierdzić, że wszystko co nie zielone nie jest domeną Zielonych.”
Jak polemizować z tekstem w którym już pierwsze zdania wprowadzają czytelnika w błąd? Trudno. Szacunek do mieszkańców Lublina wymaga jednak byśmy, „wezwani do tablicy” przez red. Andrusiewicza, odpowiedzieli. By ułatwić Państwu odniesienie się do naszych opinii przytaczamy całość oświadczenia opublikowanego na blogu „Zielony Lublin” i w Dzienniku Wschodnim



„Dziewiętnastego stycznia lubelska rada miasta planuje przyjęcie uchwały potępiającej brak przyznania TV Trwam miejsca w cyfrowym multipleksie. Nie oceniając decyzji KRRiTV pragniemy przypomnieć radnym: jesteście naszymi - mieszkańców Lublina - "pracownikami".
Oczekujemy więc pracy na rzecz miasta, zamiast tracenia czasu (więc naszych pieniędzy) na tego typu inicjatywy. Lublin się wyludnia, miejscowe uczelnie będące największym kapitałem miasta coraz bardziej tracą renomę, inwestorzy omijają nasz region, toczy się niezrozumiała walka z kulturą niezależną.
Nie ma dziedziny, w której praca osób odpowiedzialnych za codzienne funkcjonowanie i rozwój Lublina może być oceniona dobrze.
W tej sytuacji zajmowanie się tematami zastępczymi jest po prostu nieprzyzwoite. Państwa osobiste opinie i poglądy, to Państwa prywatna sprawa, nic nam do tego.
Kiedy jednak występujecie Państwo jako nasi "pracownicy", oczekujemy, a nawet wymagamy rzetelnego, uczciwego oraz kompetentnego wywiązywania się z obowiązków. Uczestnictwo w sporach ideologicznych do nich nie należy.”

Po pierwsze: w żadnym miejscu naszego stanowiska nie pada inkryminowane stwierdzenie „spory ideologiczne nie mogą być domeną radnych”. Ciężko nawet uznać to za prawidłowy wniosek. Po drugie: kolejne zdanie acz retorycznie efektowne jest logicznie fałszywe. Po trzecie: statut miasta i ustawy nakładają na organy samorządu terytorialnego obowiązki i zadania w obszarze spraw lokalnych- „ Do zakresu działania gminy należą wszystkie sprawy publiczne o znaczeniu lokalnym, niezastrzeżone ustawami na rzecz innych podmiotów” (Ustawa o samorządzie terytorialnym) Decyzja KRRiTW nie mieści się w tym zakresie. „Problemy pokroju tego dotyczącego TV Trwam, mimo że często ogólnopolskie, to leżą w kręgu zainteresowań wielu lublinian”. Wnioskując po ilości widzów, ilości memów z tym związanych oraz temperaturze sporu „w kręgu zainteresowań wielu lublinian” znajdują się również tematy śmierci, Hanki Mostowiak i Rysia z Klanu ,czy to oznacza, że i w tych sprawach Rada Miasta powinna wydać swe stanowiska? Z pewnością -nie. Panowie Kuty lub Ryba jeśli będą odczuwać taka potrzebę mogą wypowiadać się nawet w tych ważkich kwestiach, ale jako osoby prywatne lub politycy PiS – nie powinni jednak nadużywać w tym celu forum rady. Argument,że na sesję przyszło wielu ludzi, dla których omawiane stanowisko Rady było istotne jest bałamutny. Możemy wszak znaleźć wiele przykładów, w których to właśnie nie uleganie presji tłumu uznajemy za objaw odwagi i propaństwowej odpowiedzialności. Nie porównuję oczywiście widzów telewizji Trwam do falangistów demolujących żydowskie sklepy w przedwojennym Lublinie - odrzucamy tylko argumenty „ilościowe”. Pośrednio postawiony nam zarzut deprecjonowania potrzeb i poglądów osób starszych jest nie tylko nie prawdziwy i nie znajdujący żadnego oparcia w naszych wypowiedziach, co więcej bezwstydnie obnaża lekceważenie tej grupy społecznej przez pana redaktora- „Dla osób starszych abstrakcyjnym tematem jest problem ekologii Czym w takim razie była obrona klonów na ul Dziewanny? Czy naprawdę napuszczanie na siebie pokoleń to sposób na merytoryczną dyskusję? Kolejny teza pana redaktora jakobyśmy twierdzili, że dla nikogo nie mają znaczenia prywatne poglądy kandydatów nie znajduje potwierdzenia faktach. Napisaliśmy „ W tej sytuacji [ słabe funkcjonowanie Lublina ] zajmowanie się tematami zastępczymi [ decyzja KRRiTW] jest po prostu nieprzyzwoite. Państwa osobiste opinie i poglądy, to Państwa prywatna sprawa, nic nam do tego.” Nie odnosiliśmy się do kwestii zainteresowań Pana Redaktora. Dla nas zresztą też istotne są poglądy naszych reprezentantów, ale za najważniejsze w ich ocenie uważamy efekty ich pracy. W żaden sposób nie można ich ocenić pozytywnie. Według Pana Redaktora płacimy radnym również za reprezentowanie nas w kwestiach światopoglądowych. Można się z tym zgodzić albo i nie. Chętnie podejmiemy temat. Szkoda tylko, że pierwszy i jedyny argument merytoryczny w komentarzu Pana Redaktora pojawia się dopiero na końcu.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Stanowisko Rady Krajowej Zielonych 2004 w sprawie przystąpienia przez Polskę do międzynarodowego porozumienia ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement)



25 listopada 2011 r. Rada Ministrów przyjęła uchwałę umożliwiająca Polsce przystąpienie do ACTA.
Podpisanie przez Polskę umowy zaplanowano na 26 stycznia bieżącego roku. W wyniku działań polskiej prezydencji Rada UE w grudniu wyraziła zgodę na przyjęcie porozumienia dotyczącego ACTA a kolejnym etapem prac nad paktem będzie głosowanie w Parlamencie Europejskim, przy czym duża grupa Europarlamentarzystów już wyraziła swój sprzeciw w deklaracji krytykującej ACTA.

ACTA to międzynarodowa umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi oraz ochrona praw własności intelektualnej. Tryb prac nad porozumieniem, jak i same postanowienia umowy rodzą jednak poważne wątpliwości. Ustalenie treści aktu odbywało się w tajemnicy przed opinią publiczną, wszystkie kluczowe decyzje zapadały podczas tajnych negocjacji. Wskazuje się ponadto na liczne kontrowersje związane z treścią ACTA a do najważniejszych należą: ryzyko naruszenia prawa do prywatności i ochrony danych osobowych, możliwość ograniczenia wolności słowa przez monitorowanie treści stron, a nawet ich blokowanie za pośrednictwem dostawców Internetu(wszystko to bez wyroku sądu), ostre sankcje za łamanie praw autorskich a także wpływ na politykę zdrowotną poprzez ograniczenie dostępu do leków i nowoczesnych technologii w biedniejszych krajach.

Zieloni 2004 są przeciwni przystąpieniu przez Polskę do ACTA. Popieramy w tej sprawie organizacje pozarządowe występujące przeciwko ACTA od wielu miesięcy oraz wszelkie protesty społeczności internetowej. Jesteśmy gotowi podjąć współpracę z innymi ugrupowaniami politycznymi dla których wolność Internetu, prawo do prywatności i informacji, konkurencyjność i innowacyjność europejskich podmiotów gospodarczych oraz dostępność leków generycznych są ważniejsze niż interesy wielkich międzynarodowych koncernów. Zieloni 2004 żywią również głęboką nadzieję, że skala protestów zaowocuje nieprzystąpieniem przez Polskę do porozumienia oraz podjęciem przez Parlament Europejski decyzji o odstąpieniu od tego międzynarodowego paktu.

Rada Krajowa Zielonych, 23.01.2012

Kontakt w sprawie: Jakub Biernat, 698 356 289, jakub.biernat@zieloni2004.pl


Zielony Lublin mówi NIE DLA ACTA W POLSCE!!!


www.facebook.com/nieACTA

Nie dla ACTA w Polsce! to akcja edukacyjno-informacyjna mająca przestrzec Internautów przed zagrożeniami wynikającymi z niewłaściwego blokowania Internetu pod pretekstem chronienia interesów posiadaczy własności intelektualny.

Zachęcamy do klarownej komunikacji i zwracania w kulturalny sposób swoim politycznym przedstawicielom uwagi na wyrażany sprzeciw :)

niedziela, 22 stycznia 2012

"Kurier Lubelski" o Zielonych.

Z poglądami autora nie zgadzamy się, ale odnotowujemy tę reakcję na nasze oświadczenie.



Oburzenie w odcieniu zieleni.
autor: Wojciech Andrusiewicz

Spory ideologiczne nie mogą być domeną radnych - twierdzą Zieloni 2004. Równie dobrze ja mogę stwierdzić, że wszystko co nie zielone nie jest domeną Zielonych.
Członków partii bliskiej ekologii oburzył fakt, że radni miejscy zajęli stanowisko w obronie Telewizji Trwam. W zasadność tego stanowiska wnikać nie zamierzam. Ważne jednak jest co innego. Czy radni w ogóle powinni się tego typu sprawami zajmować? Partia Zielonych 2004 kategorycznie twierdzi, że nie jest to ich zadaniem, że opinie i poglądy radnych są ich prywatną sprawą, która nie podlega gratyfikacji z budżetu miasta.

całość artykułu tutaj

źródło: "Kurier Lubelski"

sobota, 21 stycznia 2012

Ekolodzy przeciw łupkom



- Mamy nadzieję, że do żadnych poszukiwań gazu łupkowego na naszym terenie nie dojdzie - mówią mieszkańcy Żurawlowa, niewielkiej wsi na Zamojszczyźnie, do której dziś mają przyjechać przedstawiciele firmy Chevron. Przestraszonym mieszkańcom z pomocą spieszą ekolodzy

Żurawlów to już druga wieś w gminie Grabowiec, gdzie amerykański koncern Chevron chciałby zacząć poszukiwania gazu łupkowego. Z pobliskiego Rogowa ustąpił po protestach mieszkańców. Wygląda na to, że w Żurawlowie wcale nie będzie lepiej. Stąd pomysł na spotkanie ostatniej szansy (ma się zacząć dziś o godz. 14 w remizie), na którym sami przedstawiciele koncernu mają rozwiewać wątpliwości. Wczoraj pisaliśmy, jak organizujące je władze gminy starają się sprawę ukryć przed mediami (bo bez mediów obie strony lepiej się dogadają). Mieszkańcy szukali pomocy u ekologów. I wielu do Żurawlowa przyjedzie.

źródło: "Gazeta Wyborcza"
foto: Agencja Gazeta

"Nasz Dziennik" o lubelskich Zielonych.

Według "Naszego Dziennika" jesteśmy lewakami (to rozumiem), których hojnie wspomaga kasa miasta (tego w żaden sposób nie mogę zrozumieć).

Wczorajsza sesja Rady Miasta Lublin wywołała wiele emocji. Dzień wcześniej w sprawie stanowiska zebrali się lubelscy lewacy z lokalnej struktury Zielonych 2004. "Oczekujemy więc pracy na rzecz miasta, zamiast tracenia czasu (więc naszych pieniędzy) na tego typu inicjatywy" - napisali Zieloni. "Lublin się wyludnia, miejscowe uczelnie będące największym kapitałem miasta coraz bardziej tracą renomę, inwestorzy omijają nasz region, toczy się niezrozumiała walka z kulturą niezależną" - protestowali przedstawiciele środowiska niezwykle hojnie wspomaganego z kasy miasta, nie wykazując związku, bo wykazać go nie mogli, ze sprawą jawnej dyskryminacji katolickiej telewizji.

Jest to fragment większego artykułu z "Naszego Dziennika" z 20 stycznia 2011
link: "Nasz Dziennik"

Tomasz Kłusek

środa, 18 stycznia 2012

Stanowisko lubelskiego koła Zielonych 2004.



Dziewiętnastego stycznia lubelska rada miasta planuje przyjęcie uchwały potępiającej brak przyznania TV Trwam miejsca w cyfrowym multipleksie. Nie oceniając decyzji KRRiTV pragniemy przypomnieć radnym: jesteście naszymi - mieszkańców Lublina - "pracownikami".
Oczekujemy więc pracy na rzecz miasta, zamiast tracenia czasu (więc naszych pieniędzy) na tego typu inicjatywy. Lublin się wyludnia, miejscowe uczelnie będące największym kapitałem miasta coraz bardziej tracą renomę, inwestorzy omijają nasz region, toczy się niezrozumiała walka z kulturą niezależną.
Nie ma dziedziny, w której praca osób odpowiedzialnych za codzienne funkcjonowanie i rozwój Lublina może być oceniona dobrze.
W tej sytuacji zajmowanie się tematami zastępczymi jest po prostu nieprzyzwoite. Państwa osobiste opinie i poglądy, to Państwa prywatna sprawa, nic nam do tego.
Kiedy jednak występujecie Państwo jako nasi "pracownicy", oczekujemy, a nawet wymagamy rzetelnego, uczciwego oraz kompetentnego wywiązywania się z obowiązków. Uczestnictwo w sporach ideologicznych do nich nie należy.

sobota, 14 stycznia 2012

Lewica.pl: Bułgaria - Protesty przeciw poszukiwaniom gazu łupkowego.

W Sofii, Warnie, Burgas i innych miastach 14 stycznia odbyły się manifestacje przeciw poszukiwaniom gazu łupkowego. Protesty zorganizowała Inicjatywa Obywatelska, którą utworzyły bułgarskie organizacje ekologiczne. Kilka tysięcy osób zgromadziło się pod hasłem "Obudźmy się, brońmy naszej ziemi i wody".

Szczególnie niebezpieczna jest technologia tzw. szczelinowania hydraulicznego. Polega ona na wpompowaniu pod powierzchnię ziemi dużej ilości wody z domieszkami substancji chemicznych. W ten sposób rozsadza się skały i uwalnia gaz. Ubocznym skutkiem tego jest zanieczyszczenie wód gruntowych, które może mieć zgubne następstwa dla rolnictwa i ludzi. Mariana Christowa z Inicjatywy Obywatelskiej podkreśla, że raz skażone, te wody nigdy już nie będą mogły zostać oczyszczone.

Demonstracje przeciw poszukiwaniu gazu łupkowego odbyły się już w grudniu 2011 roku. Minister Gospodarki i Energetyki Trajczo Trajkow powiedział wówczas, że mieszkańcy północno-wschodniej Bułgarii powinni się modlić, by próbne wiercenia wykazały obecność gazu łupkowego, gdyż jego zdaniem zapewni on regionowi dobrobyt.

Tomasz Kłusek


źródło: Lewica.pl

wtorek, 10 stycznia 2012

Lewica.pl: Gaz łupkowy - korupcja i kontrowersje.



ABW zatrzymała siedem osób w związku z korupcją przy udzielaniu koncesji na poszukiwania gazu łupkowego. Wśród zatrzymanych są m.in. dyrektor Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych w Ministerstwie Środowiska, pracownik Państwowego Instytutu Geologii oraz osoby z trzech różnych firm ubiegających się o koncesje. Firmy te - jak się okazuje - należą do jednego inwestora. Ministerstwo Środowiska wydało ponad sto takich koncesji. Prokuratura do czasu postawienia zarzutów nie będzie komentować podejrzeń, że chodzi o Petrolinvest. Ten z kolei zaprzecza, żeby wśród zatrzymanych mogli się znajdować pracownicy Petrolinvestu.

Sprawa poszukiwań gazu z łupków od dłuższego czasu budzi u nas wielkie kontrowersje. Środowiska ekologów przestrzegają przed niebezpieczeństwami związanymi z wydobywaniem niekonwencjonalnego gazu. Ważnym głosem w tej debacie o źródłach energii jest film amerykańskiego reżysera Josha Foxa "Gasland. Kraj gazem płynący", który otrzymał w 2011 roku nominację do Oscara w kategorii "Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny". W Polsce jego pokazy organizuje Krytyka Polityczna wraz z Against Gravity (dystrybutor filmu).

Tomasz Kłusek

źródło: Lewica.pl
lewica.pl

sobota, 7 stycznia 2012

"Gazeta Wyborcza. Lublin" o dzikim wysypisku śmieci w pobliżu lubelskiego ratusza.





Śmietnisko obok ratusza nie do ruszenia. Ale wstyd!

Tuż obok archikatedry, niedaleko od ratusza, przy przystanku komunikacji miejskiej leżą od jesieni rozpadające się wory z gnijącymi liśćmi. Do tej pory nikt nie jest w stanie ich usunąć.

We wtorek w redakcji "Gazety" zadzwonił telefon. - Mieszkam przy ulicy Królewskiej i codziennie idąc do pracy widzę wory z zebranymi jesienią liśćmi kasztanowca. To niesamowite, że nikt ich nie usunął. Autentyczny skandal. Wiem, że "Gazeta" wytyka brud na ulicach, to może pod waszym naciskiem uda się coś z tym zrobić, bo mój telefon do straży miejskiej nie pomógł - powiedział czytelnik.

Chodzi o bardzo przyjemny zakątek ulicy Królewskiej, przy kamienicy pod nr 13. To dawny pałac zbudowany na przełomie XVII i XVIII wieku. Na początku kolejnego stulecia nazywano go pałacem Pobiskupim, bo należał do kapituły lubelskiej. Stąd też inna nazwa - Pałac Ordynacki. W drugiej połowie XIX wieku pałac stał się własnością lubelskiego Żyda Zysia Welczera, który urządził tam Hotel Wiedeński. Z dawnej pałacowo - hotelowej przeszłości zostało oddalenie kamienicy od linii zabudowy. Podwórzec przed kamienicą służył jako podjazd dla powozów.

Rośnie tam kilka kasztanowców. Zgodnie z prowadzonym w Lublinie programem walki ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem liście, które jesienią opadły z drzew, zebrano w papierowe worki. Czytelnik miał rację, stoją do tej pory. Liście gniją, worki zaczynają się rozpadać, a wokół ludzie zaczynają podrzucać śmieci: stare pleśniejące pieczywo, puste potłuczone butelki po alkoholu, papierki i folię. To już praktycznie dzikie wysypisko śmieci.

Straż miejska odnotowała zgłoszenie o bałaganie przy Królewskiej 19 grudnia. Zrobiła niewiele. Strażnicy przyszli na miejsce, obejrzeli śmieci i sporządzili notatkę służbową. - Kwestią worków z liśćmi powinni zająć się urzędnicy z wydziału ochrony środowiska urzędu miasta - mówi Ryszarda Bańka ze straży miejskiej. Dodaje, że oprócz pięciu worków z liśćmi strażnicy nie zauważyli innych śmieci. Przeoczyli też pozostałych 11 worków, bo my naliczyliśmy aż 16 dużych worów zalegających pod drzewami przed kamienicą przy Królewskiej 13.

Okazuje się, że liści już dawno nie powinno tam być, ale firma, która miała je usunąć, po prostu tego nie zrobiła. W przetargu na ochronę kasztanowców przed szrotówkiem ratusz wybrał najtańszą ofertę złożoną przez firmę Dertex DDD z Jaworza pod Bielsko - Białą. - Firma wykonała tylko 70 procent naszego zlecenia. Nie dokończyła swej pracy. Dlatego worki nadal leżą przy ul. Królewskiej - przyznaje Katarzyna Mieczkowska - Czerniak, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.

- Będziemy domagać się od tej firmy zapłacenia kar przewidzianych w umowie - zapowiada Mieczkowska - Czerniak.

A śmieci? Mają zniknąć w przyszłym tygodniu. Ratusz zwrócił się o ich wywiezienie do Miejskiego Przedsiębiorstwa Zieleni, które przegrało przetarg z Derteksem.


źródło: "Gazeta Wyborcza"
foto: Iwona Burdzanowska/Agencja Gazeta

wtorek, 3 stycznia 2012

Rada Krajowa Zielonych: Stanowisko polityczne na rok 2012

Rok 2011 był dla Partii Zieloni 2004 czasem zmiany, precyzowania wizji i programu politycznego, a także wyboru zespołu odpowiedzialnego za jego realizację. Był to rok nie tylko wyborów parlamentarnych, w których Zieloni zaznaczyli swoją obecność w wielu miejscach w całej Polsce ale i prężnego rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, w tym również ruchów społecznych którym bliskie są idee zielonej polityki.

W odchodzącym roku obserwowaliśmy przenikanie zielonych idei do głównego nurtu polskiej polityki, widząc jednocześnie, że cieszą się one poparciem większości polskiego społeczeństwa. Ponad połowa Polaków sprzeciwia się budowie elektrowni jądrowych, nie zgadza się na dystrybucję żywności genetycznie modyfikowanej, opowiada się za zrównoważonym transportem i gospodarką, w której nie rezygnując z dobrodziejstw gospodarki rynkowej, człowiek nie jest pozostawiony samemu sobie. Większość społeczeństwa popiera ogólnodostępną i finansowaną z budżetu edukację na poziomie wyższym i szeroki katalog usług medycznych, dostępnych dla każdego. Rośnie poparcie dla związków partnerskich, praw reprodukcyjnych, refundacji zabiegów in vitro i środków antykoncepcyjnych. Oczekujemy także poszanowania praw człowieka, ograniczenia udziału żołnierzy w misjach wojskowych, realnego rozdziału kościoła od państwa.

Zieloni z nowymi władzami krajowymi będą w dalszym ciągu, konsekwentnie, działać na rzecz realizacji swoich postulatów programowych. Wierzymy, że na polskiej scenie politycznej jest miejsce na silną, samodzielną partię Zielonych, będącą wyrazicielem interesów społeczeństwa: wszystkich tych dla których tania i czysta energia, ekologiczna żywność wysokiej jakości, świeże powietrze i powszechny dostęp do usług publicznych nie są pustymi sloganami, ale realną potrzebą i gwarantem rozwoju.

W obecnej kadencji parlamentu rozstrzygnie się przyszłość niektórych kwestii, które mają fundamentalne znaczenie z punktu widzenia zielonej polityki. Zieloni będą życzliwie odnosić się do wszelkich inicjatyw rządu i parlamentu zbieżnych z naszym programem. Jednocześnie będziemy konsekwentnie krytyczni wobec postulatów lobbystycznych bagatelizujących względy społeczne i ekologiczne. Do naszego sprzeciwu połączonego jednak z konstruktywnymi rozwiązaniami będziemy, jak dotychczas, poszukiwać sojuszników w sejmowych ławach.
Potencjalnymi partnerami dla Zielonych pozostają przede wszystkim posłowie i posłanki Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Ruchu Palikota.

- W najbliższych czterech latach problemy energetyczne połączone z ochroną klimatu zajmą pierwszoplanowe miejsce w debacie publicznej – powiedział nowy przewodniczący Zielonych, Radosław Gawlik. – Rząd forsuje swój program atomowy, któremu jesteśmy przeciwni, podobnie jak większość Polek i Polaków, oraz społeczności lokalne w wyznaczonych na Pomorzu lokalizacjach, w których powstać ma pierwsza w Polsce elektrownia atomowa.

Będziemy pokazywać, że mamy przekonujące alternatywne rozwiązania w tym obszarze. Tańsze, bezpieczniejsze, proekologiczne, zyskujące społeczne przyzwolenie i o większym potencjale tworzenia nowych miejsc pracy jak np. redukcja zużycia energii( efektywność energetyczna) oraz budowa sektora odnawialnych źródeł energii.

Plany budowy nowych dewastujących wielkie przestrzenie kopalń odkrywkowych węgla brunatnego, poszukiwania uranu oraz potencjalne wydobycie gazu łupkowego, to także kwestie, w których będziemy zabierać głos jako partia zrównoważonego rozwoju.

Przewodnicząca Zielonych,Agnieszka Grzybek dodała, że przekaz partii obok kwestii związanych z bezpieczeństwem ekologicznym, będzie dotyczył także bezpieczeństwa socjalnego: - Wysokie bezrobocie, umowy śmieciowe, brak perspektyw dla młodego pokolenia na rynku pracy oraz wzrost poziomu ubóstwa to palące kwestie społeczne, dotyczące coraz większej części naszego społeczeństwo i domagające się podjęcia pilnych działań ze strony rządu.

Pozostajemy rzecznikami zwrotu w kierunku zielonej, innowacyjnej gospodarki, w której w ciągu najbliższych kilkunastu lat mogłoby powstać tysiące nowych miejsc pracy. To nasza alternatywa dla polityki cięć, zapowiedzianej przez premiera w expose, która negatywnie wpłynie na standard życia Polek i Polaków. Będziemy także uczestniczyć w inicjatywach na rzecz podwyższenia płacy minimalnej, budowy nowych mieszkań komunalnych, rozwiązania problemu umów śmieciowych, czy przywrócenia trzeciej stawki podatkowej PIT, w czym liczymy na owocną współpracę z innymi partiami politycznymi i z partnerami społecznymi: związkami zawodowymi, ruchami społecznymi czy organizacjami pozarządowym.

Na dziś naszym głównym celem jest przygotowanie się do startu w wyborach samorządowych i europejskich, ze środowiskami, które podzielają idee zawarte w programie Zielonych i innych dokumentach ideowych. Wśród nas są ekspertki i eksperci, polityczki i politycy, działaczki i działacze, którzy będą gwarantem realizacji zielonej polityki w Parlamencie Europejskim i samorządach.

Przypominamy, że jesteśmy jedyną partią w Polsce z nurtu Zielonej Polityki, będącą członkiem Europejskiej Partii Zielonych i w pełni utożsamiającą się z koncepcją Zielonego Nowego Ładu.

Kontakt w sprawie:

Bogumił Kolmasiak tel. 500 429 498, bogumil.kolmasiak@zieloni2004.pl

Łukasz Moll, tel. 513 319 178, lukasz.moll@zieloni2004.pl

Jakub Biernat, tel. 698 356 289, jakub.biernat@zieloni2004.pl

Jakub Biernat - Idą zmiany w sądach

autor: Jakub Biernat

W 2012 r. szykują się zmiany w systemie sądownictwa. To efekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych. Zmianom przyjętym przez Sejm przeciwne jest środowisko sędziowskie. A co będą one oznaczać dla zwykłych obywateli?

Co zmienia ustawa?

Nowelizacja wprowadza system okresowych ocen sędziego (określany jako „indywidualny program rozwoju zawodowego”), który w zamyśle ustawodawcy ma zapewnić standardy właściwego wypełniania obowiązków, a także służyć jako materiał do oceny sędziego przy ubieganiu się o wyższe stanowisko. Do struktury sądownictwa wprowadzony zostanie tzw. menadżer sądowy. Zarządzanie sądami spoczywać ma na dyrektorach sądów, którzy będą odpowiedzialni za funkcjonowanie infrastruktury i personelu sądu. Natomiast prezesi sądów, którzy pozostaną zwierzchnikami pionu orzeczniczego (sędziów, referendarzy i asystentów), mają skupiać się wyłącznie na orzecznictwie. Zasady te zaczną obowiązywać w przyszłym roku, kiedy prezesi sądów będą mogli przekazać dyrektorom część kompetencji związanych z administrowaniem sądem. W 2013 r. będzie to już obowiązkowe.

Zmiany dotyczące zarządzania sądami są ostro krytykowane przez środowiska sędziowskie. Wskazują one np. na groźbę poddania sądów kontroli politycznej i ograniczenia niezawisłości sędziowskiej (co może być skutkiem nieprecyzyjnego systemu okresowych ocen sędziego). Mówi się także, że sądom grozi chaos organizacyjny wskutek przekazania znacznych kompetencji prezesów na rzecz dyrektorów sądów.

Samorząd sędziowski krytykuje również zmiany w strukturze sądów. Ustawa wprowadza zasadę, zgodnie z którą w każdym sądzie rejonowym i okręgowym obligatoryjne będą tylko dwa wydziały: cywilny i karny. Pozostałe wydziały (pracy, rodzinny, gospodarczy) zostaną utworzone, jeśli na danym terenie będzie na nie zapotrzebowanie. Ponadto zlikwidowane zostaną wydziały uznane przez resort za „zbyt małe” (będzie to dotyczyć wydziałów liczących po kilku sędziów) lub „nieefektywne” (kryterium będzie liczba rozpoznawanych spraw). Jednocześnie na początku grudnia pojawiły się w mediach doniesienia, że w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace, których efektem ma być likwidacja od początku 2013 r. ponad 100 sądów rejonowych, czyli ok. 1/3 tych sądów w Polsce. W miejsce zlikwidowanych sądów, znajdujących się obecnie w najmniejszych miejscowościach, powstać mają zamiejscowe wydziały cywilne i karne.

Co to oznacza w praktyce?

Co zmiany struktury sądów będą oznaczać w praktyce? Ministerstwo uzasadniało nowelizację potrzebą usprawnienia zarządzania sądami. Wskazuje też na korzyści finansowe płynące z likwidacji znacznej liczby wydziałów, które resort uzna za „nierentowne”. Środowiska sędziowskie i prokuratorskie podkreślają, że nowe zasady nie tylko utrudnią dostęp obywateli do sądów, ale mogą również prowadzić do obniżenia poziomu orzecznictwa, ponieważ sprawy spoza zakresu prawa cywilnego i karnego mogą rozpoznawać niewyspecjalizowani sędziowie.

Czy argumenty resortu sprawiedliwości rzeczywiście przemawiają za tak znaczącą zmianą w strukturze sądów? Jeżeli za miarę efektywności wymiaru sprawiedliwości przyjmiemy sprawne zarządzanie sądami, funkcjonowanie wyłącznie wydziałów nieprzynoszących strat finansowych czy też oszczędności związane z likwidacją sądów w mniejszych miejscowościach, które rząd prezentuje nam jako plan „racjonalizacji wymiaru sprawiedliwości”, odpowiedź będzie twierdząca. Wówczas z pola widzenia znika nam jednak to, co powinno stanowić sedno wymiaru sprawiedliwości w państwie demokratycznym.

O efektywności sądownictwa nie powinny decydować koszty jego utrzymania czy inne kryteria ekonomiczne, ale cele, jakie wymiar sprawiedliwości powinien realizować w interesie obywateli. Wyskoki poziom orzecznictwa gwarantujący sprawiedliwe rozstrzyganie sporów, rozpoznawanie spraw bez zwłoki zapewniające zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, dostęp obywateli do sądów stanowiący ich konstytucyjne prawo czy wreszcie gwarancja niezawisłości sędziowskiej, która jest podstawą właściwie funkcjonującej władzy sądowniczej w państwie.

To nie tylko piękne hasła, ale przede wszystkim wartości, które muszą być realizowane w demokratycznym państwie prawnym. Tymczasem w debacie nad nowelizacją ustawy o ustroju sądów powszechnych cele, jakie wymiar sprawiedliwości powinien realizować w interesie publicznym, w ogóle nie są podnoszone. Jedynie środowisko sędziowskie co jakiś czas nieśmiało, między wierszami wspomina, że nowa ustawa ograniczy dostęp do sądów oraz może spowodować pogorszenie jakości orzecznictwa ze szkodą dla zwykłego obywatela. Głosy te nie przebijają się jednak do głównego nurtu dyskusji, w której prym wiedzie język rządowej strategii zaciskania pasa i minimalizacji wydatków.

Jak nowe rozwiązania będą wyglądały w praktyce, dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć. Wszystko „wyjdzie w praniu”. Krajowa Rada Sądownictwa już zapowiedziała zaskarżenie nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych do TK, ze względu na tryb jej uchwalenia. Pojawiają się również przymiarki Ministerstwa Sprawiedliwości do kolejnych zmian w wymiarze sprawiedliwości, dotyczące m.in. zmian w stanie spoczynku sędziów i prokuratorów (min. Gowin zapowiedział już co prawda, że nie przewiduje zmian w stanie spoczynku sędziów, ale kwestia prokuratorów pozostaje otwarta). W świetle wszystkich tych wydarzeń, coraz bardziej prawdopodobnymi wydają się kolejne spięcia między władzą wykonawczą a sądowniczą. O tym, że dla nas, obywateli, z tych przepychanek nic dobrego nie wyniknie, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.

Dla kogo jest państwo?

Bardziej powinno nas jednak martwić coś innego. Zmiany w strukturze sądownictwa są częścią szerszego obrazu zmian wprowadzanych w różnych obszarach życia publicznego przez poszczególne resorty. Można mieć coraz poważniejsze wątpliwości, na ile dziś w Polsce możemy jeszcze mieć nadzieję, że przeprowadzane zmiany dokonuje się w interesie i dla dobra społeczeństwa, a nie w imię abstrakcyjnych ekonomicznych wskaźników. Nie wypada nie zgodzić się z premierem, który co jakiś czas podkreśla, jak trudne mamy czasy. Trudno też zaprzeczyć, że w sądownictwie potrzebne są zmiany. Ograniczanie skutków kryzysu nie może jednak uzasadniać podkopywania fundamentów demokratycznego państwa, do których bez wątpienia należy wymiar sprawiedliwości. W bilansie „zysków i strat” przyjmowanym jako kryterium wszelkich działań rządu, nie może zabraknąć tej najważniejszej korzyści, jaką jest szeroko pojęty interes publiczny. I o tym, jako obywatele, nie możemy zapominać.

Jakub Biernat: student prawa na UMCS, działa w lubelskim Klubie Krytyki Politycznej, członek Zielonych 2004.

Tekst ukazał się w "Zielonych Wiadomościach".
link: "Zielone Wiadomości"

Lewica.pl: "Tektura" do wiosny zostaje na Wieniawskiej

Przedstawiciele Przestrzeni Działań Twórczych "Tektura" spotkali się z prezydentem Lublina Krzysztofem Żukiem. Ustalono, że "Tektura" pozostanie w budynku przy Wieniawskiej do wiosny, a później otrzyma odpowiedni lokal do prowadzenia swojej działalności. Budynek przy Wieniawskiej 15a ze względu na zły stan techniczny nie będzie już remontowany, dokonana zostanie jego wycena i sprzedaż.

Kiedy w połowie grudnia dyrektor Zarządu Nieruchomości Komunalnych (działacz miejscowego PiS-u) postanowił wyeksmitować z budynku przy Wieniawskiej "Tekturę" w jej obronę zaangażowało się wiele osób i środowisk. Z ostatecznym rozstrzygnięciem całej sprawy trzeba jednak zaczekać do wiosny. Tymczasem Szymon Pietrasiewicz, jeden z twórców "Tektury" tak podsumowuje spotkanie z prezydentem miasta: Jesteśmy zadowoleni, że prezydent Krzysztof Żuk nie zostawił nas na lodzie i dał nam możliwość dalszego działania jeszcze przez pewien czas.

Tomasz Kłusek

źródło: Lewica.pl
lewica.pl

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Tektura zostaje przy Wieniawskiej. Na razie do wiosny .

Twórcy klubu Tektura podczas dzisiejszego spotkania z prezydentem usłyszeli, że mogą zostać w dotychczasowej siedzibie do wiosny. Potem czeka ich przeprowadzka, może do budynku, który teraz zajmuje Lubelska Fundacja Ochrony Środowiska

Alternatywny klub Tektura mieści się przy ul. Wieniawskiej 15 a, budynek jest własnością miasta i ratusz właśnie postanowił go sprzedać. - Jesteśmy na etapie przygotowania wyceny. Budynek jest w złym stanie technicznym, nie będziemy więc go remontować. Trudno powiedzieć, kiedy ogłosimy przetarg, będzie to najprawdopodobniej wiosną. Do tego czasu klub będzie nadal funkcjonował w tym miejscu - informuje Katarzyna Mieczkowska- Czerniak, rzeczniczka ratusza.

- Jesteśmy zadowoleni, że prezydent Krzysztof Żuk nie zostawił nas na lodzie i dał nam możliwość dalszego działania jeszcze przez pewien czas - mówi Szymon Pietrasiewicz z Tektury.

Co dalej? Jedną z propozycji, która padła podczas spotkania, to przeniesienie klubu do budynku u zbiegu ulic Długiej i Garbarskiej na Kośminku. - Na razie to tylko jeden z wariantów, nie wykluczamy innych rozwiązań dla Tektury - dodaje Mieczkowska- Czerniak.

O klubie zrobiło się głośno w połowie grudnia. Zarząd Nieruchomości Komunalnych, który zarządza budynkiem przy Wieniawskiej, przygotował dokumenty eksmisyjne.

ZNK swoją decyzję tłumaczył oficjalnie złym stanem technicznym, oraz faktem, że członkowie Tektury mieli półroczne zaległości w płaceniu czynszu (szef ZNK jest członkiem PiS, a radnym miejskim tego klubu nie podobała się działalnbość Tektury).

Pod koniec zeszłego roku dług został uregulowany, jednak zarząd nadal obstawał przy swoim. Miasto zaproponowało wówczas lokal przy ul. Długiej 6, który jednak nie odpowiadał potrzebom klubu.

źródło: "Gazeta Wyborcza"

niedziela, 1 stycznia 2012

Festiwal demokracji w Lublinie Transeuropa – festiwalem roku: między kolektywem Tektura, galerią Labirynt, KPH, KP a Zielonymi

Za festiwal roku uznała „Gazeta Wyborcza Lublin” Transeuropę – wydarzenie LGBT, feminizmu, ekologii, edukacji i sztuki zaangażowanej: http://lublin.gazeta.pl/lublin/56,35640,10888976,Festiwal_roku___Transeuropa,,4.html Festiwal Transeuropa odbywa się w wielu miastach Europy i prezentuje idee równości i kultury ponad narodami; w 2011 r. po raz pierwszy odbył się w Polsce: w Lublinie. W Londynie pierwszą Transeuropę w 2006 r. otworzył prof. Zygmunt Bauman, tegoroczny festiwal w Paryżu – Julia Kristeva, a w Lublinie – Kazimiera Szczuka (KP). W Galerii Labirynt 200 osób wzięło udział w wernisażu wystawy „Miłość to miłość” autorstwa kuratora „Ars Homo Erotica” Pawła Leszkowicza; ekspozycja przypomniała kampanię „Niech nas zobaczą” i przedstawiła podobne akcje na rzecz widzialności LGBT w Europie, a także zaprezentowała prace gwiazd zaangażowanej sztuki gejowskiej Franko B. i Igora Grubića. Ważnym wydarzeniem była także wystawa malarstwa Katarzyny Hołdy nieortodoksyjnych „Madonn” (kuratorka: Magdalena Linkowska) oraz pokaz panoramy homo Lublina „Miasto miłości” Jej Performatywności w stowarzyszeniu Homo Faber i debata o wolności sztuki ze specjalistką praw człowieka Joanny Hołdy. Gorące były także inne debaty z udziałem m. in. historyczek sztuki współczesnej prof. Anny Markowskiej (Uniwersytet Wrocławski) i prof. Małgorzaty Kitowskiej-Łysiak (KUL), przewodniczącej Zielonych Agnieszki Grzybek, prezesa KPH Tomasza Szypuły, koordynatora KP w Lublinie Rafała Czekaja, działaczki związkowej z UMCS Elżbiety Chodzyńskiej i wielu innych lokalnych aktywistek/aktywistów. Dr Piotr Jarecki wygłosił prelekcję na temat zagrożenia na Lubelszczyźnie chorobami przenoszonymi drogą płciową.

W ramach Transeuropy odbyły się także spotkania z Anną Grodzką i Robertem Biedroniem (5 miesięcy przed wyborami). W Ośrodku Brama Grodzka-Teatr NN, który pracuje nad pamięcią o żydowskim Lublinie, Tomasz Kitliński poprowadził wieczór autorski prof. Ireny Grudzińskiej-Gross z Princeton, współautorki studium „Złote żniwa” (z Janem Tomaszem Grossem), autorki książek o Tocqueville’u, Custinie i Mickiewiczu oraz Miłoszu i Brodskim. Odbyły się także spotkania na temat żydowskiego, romskiego, ukraińskiego, homoseksualnego i kosmopolitycznego Lublina, a także dyskusja z czeczeńskimi uchodźcami w naszym mieście. W ramach Transeuropy pokazane zostały performance Szymona Pietrasiewicza, Piotra Salaty, Pawła Korbusa, Janusza Adama Biedrzyckiego i Teatru Bocznego. Dużą część Transeuropy koordynowała postkonceptualna galeria sztuki Labirynt oraz alternatywny kolektyw, Przestrzeń Działań Twórczych Tektura. W ramach podsumowania roku „Gazeta Wyborcza Lublin” zwróciła uwagę na obecne zagrożenie lokalizacji lubelskiego klubu kultury alternatywnej, Tektury. Wiele wydarzeń Krytyki Politycznej, Lublin 9-„Ta Obca” oraz KPH miało tam miejsce; sama Tektura tworzy kontrkulturę, historycznie potrzebną w Lublinie. Dorota Jarecka napisała w „Gazecie Wyborczej”: „Pietrasiewicz i Tektura mają na swoim koncie kilka znanych w Lublinie akcji. W zeszłym roku dzień przed wyborami na ogrodzeniu Ogrodu Saskiego zrobili wystawę "Portret w ciszy" złożoną z plakatów wyborczych zerwanych z murów miasta. On sam rozpoczął działalność performerską kilka lat temu od występu nago w supermarkecie z tabliczką: "Człowiek, przecena, 9 zł". Dzisiaj Pietrasiewicz razem z Amnesty International, galerią Labirynt oraz środowiskiem młodych naukowców zorganizowali w Lublinie festiwal Transeuropa.” http://wyborcza.pl/1,99069,9560736,Lublin_miastem_milosci.html W Lublinie odbywa się wiele festiwali: Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Konfrontacje", "Sąsiedzi" Festiwal Teatrów Europy Środkowej, Festiwal Sztukmistrzów, Festiwal Tradycji i Awangardy Muzycznej „Kody”. A jednak mniejszościowa i odważna Transeuropa wygrała! I trwają już przygotowania do Transeuropa Lublin 2012...

jot

Tomasz Kłusek - Czy w Lublinie rodzą się upiory?

ESK
W ostatnim czasie głośno było w Lublinie o dwóch wydarzeniach. Pierwsze z nich to decyzja lubelskich biegłych akceptująca symbole Narodowego Odrodzenia Polski. Organizacja ta skompromitowana już swoimi działaniami, zadecydowała teraz o przyjęciu jako swojego symbolu sławetnego „zakazu pedałowania”. Jest to znak nietolerancji, dyskryminacji i wykluczenia mniejszości, który jak najbardziej zaświadcza o ideologii NOP-u. Również tradycje krzyża celtyckiego i falangi jednoznacznie określają, do jakich to międzywojennych tradycji odwołuje się NOP. Są to tradycje psychopatologicznego wręcz antysemityzmu, wykorzystywania religii do szerzenia skrajnie nacjonalistycznej ideologii, tego wszystkiego, co można nazwać polityką spod znaku kastetu i pałki. Chciałoby się wierzyć, że świetni prawnicy lubelscy tylko przez jakieś nieporozumienie wpisali się poniekąd w tę ponurą historię z symbolami NOP-u, która bynajmniej nie przysparza im powodów do dumy. W „Gazecie Wyborczej” z 28 listopada 2011 ukazał się list otwarty koła lubelskiego Zielonych 2004, właściwie oceniający to przykre i hańbiące dla Lubelszczyzny zdarzenie.

Trudno nie zauważyć, że w Lublinie nastąpiło wzmożenie działalności skrajnej prawicy. Wzorem swoich przedwojennych idoli działalność polityczną pojmują głównie jako rzucanie gróźb i obelg pod adresem wszystkich inaczej myślących, a także jako niszczenie tego, czego zrozumieć nie chcą i nie potrafią. Przykładem może tu być napaść na Przestrzeń Działań Twórczych „Tektura”. I jest to drugie zdarzenie, o którym głośno w Lublinie. Lokal „Tektury” na ulicy Wieniawskiej znany był z propagowania idei pluralistycznego, otwartego społeczeństwa, feminizmu i kultury alternatywnej w jej różnych postaciach. „Tektura” to bezcenna inicjatywa i na swój sposób jedyna na terenie Lublina.

Lublin jest sporym miastem, które po tzw. transformacji ustrojowej boryka się bezustannie z problemami natury gospodarczej, które rodzą z kolei wielkie problemy społeczne. Lublin nie należy do tej grupy miast, które zyskały na owej transformacji. Ledwo dyszący przemysł, przybierająca monstrualne rozmiary emigracja zarobkowa, wszechobecna bieda i bezrobocie. Oto prawdziwe oblicze Lublina. Sytuacja ta stanowi idealną pożywkę dla szerzenia się wszelkich skrajnie prawicowych ugrupowań. Ich ideologia, będąca mieszanką nacjonalistycznych i ksenofobicznych haseł, okraszanych populistyczną frazeologią, znajduje wielu zwolenników. Społeczeństwo coraz bardziej polaryzuje się: z jednej strony są beneficjenci nowego ustroju, którzy rzeczywistość postrzegają przez pryzmat radosnych programów największych stacji telewizyjnych, z drugiej strony ogromna rzesza przegranych. Lublin to wielki ośrodek akademicki. Działa tu kilka dużych uczelni, które co roku wypuszczają tysiące absolwentów. Ci z największym trudem znajdują zatrudnienie, bądź nie znajdują go wcale. Wszystko to rodzi frustrację, a przecież człowiek sfrustrowany działa pod wpływem emocji i swoją nienawiść kieruje często w stronę urojonych wrogów. Raz są to Żydzi, innym razem homoseksualiści, wciąż w formie straszaka funkcjonuje mityczny „komuch”. W takim to kontekście łatwiej zrozumieć swoisty renesans nacjonalizmu w Lublinie i w ogóle na Lubelszczyźnie.

16 grudnia w Księgarnio-Kawiarni „Spółdzielnia”odbyła się debata, w której uczestniczyli: sędzia Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie, prokurator Jadwiga Nowak z Prokuratury Rejonowej Lublin – Północ, Agata Miodowska ze Stowarzyszenia Nigdy Więcej, Tomasz Sieniow, prezes fundacji Instytut na rzecz Państwa i Prawa. Debatę prowadziła Anna Dąbrowska z Homo Faber. W czasie spotkania przypomniano atak na dom Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN. Prokurator Jadwiga Nowak mówiła o swoim zaniepokojeniu zdarzeniami takimi, jak atak na dom T. Pietrasiewicza czy ostatnio na klub „Tektura”. Świadczy to wszystko o tym, że „środowiska neonazistowskie mobilizują siły w naszym mieście”. W „Gazecie Wyborczej” z 19 grudnia 2011 opublikowano oświadczenie na ten temat Klubu Krytyki Politycznej w Lublinie.

Zła sytuacja gospodarcza tłumaczy wiele, ale nie tłumaczy wszystkiego. Jeżeli całą sferę kultury traktuje się jak przysłowiowy kwiatek do kożucha, wydatki na kulturę ogranicza się do minimum, to trudno też potem dziwić się, że największą popularnością zaczynają cieszyć się ideologie, które kulturę mają za nic, głoszą zaś kult siły, zachwalają agresję i brutalność. Nie znaczy to oczywiście aby samym rozwojem ośrodków kulturalnych można było rozwiązać różne bolące kwestie społeczne. Na kulturze nie należy oszczędzać. Kto wie, czy nie jest to nawet ważniejsze w społecznościach biednych. Chociaż być może, że niektórzy kierują się sprawdzoną zasadą, że społeczności „odkulturalnione” nie są zdolne do żadnych głębszych refleksji i w związku z tym nie będą w stanie żądać zmiany status quo. Trudno nie zauważyć, że krzykliwe wystąpienia skrajnej prawicy są całkowicie niegroźne dla systemu, gdyż pociski wystrzelane z bogoojczyźnianych armat kierowane są zawsze nie w stronę rzeczywistych, a tylko urojonych winowajców.

Lublin jest miastem o pięknych i długich tradycjach kulturalnych. I nie jest to tylko truizm, bo wystarczy choćby pobieżnie zapoznać się z jego historią, aby dać dziesiątki przykładów. Nie to jest jednak w tej chwili najważniejsze, bo choćby najpiękniejsze tradycje nie są w stanie usprawiedliwić mizerii hic et nunc. Gdyby Lublin pękał w szwach od przeróżnych inicjatyw kulturalnych, to może mógłby sobie pozwolić na rozrzutność. Tak jednak nie jest. Galeria Labirynt, Rozdroża, Centrum Kultury, Chatka Żaka, Konfrontacje Teatralne to nie jest nazbyt wiele. Trzeba na wszelkie sposoby wspierać takie inicjatywy, gdyż trudno przecenić ich znaczenie w życiu miasta i województwa, choć rzeczywiście nie przynoszą one wymiernych finansowo korzyści. Nie o to przecież jednak chodzi.

Lublin pretendował do miana Europejskiej Stolicy Kultury. Rywalizację o ten zaszczytny tytuł i związane z tym subwencje pieniężne przegrał. Czy porażka ta może być usprawiedliwieniem dla lekceważenia środowisk kulturalnych w mieście? Co sądzić o mieście, które zainteresowanie dla spraw kultury okazuje tylko na okoliczność wydarzeń takich, jak rywalizacja o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury? Istnienie „Tektury” było na pewno jednym z atutów przy staraniach o uzyskanie tytułu ESK. Teraz, kiedy starania zakończyły się niepowodzeniem Zarząd Nieruchomości Komunalnych eksmituje „Tekturę” z budynku przy Wieniawskiej. Oficjalnym powodem ma być niezapłacony czynsz (de facto już zapłacony!), a w rzeczywistości niechętny do „Tektury” stosunek radnych PiS-u.

Nie będę tu dalej rozpisywał się o tym wszystkim, co zrobiła „Tektura”. Wszystkich zainteresowanych odsyłam na stronę internetową, gdzie ogłoszono raport „Tektury” z działalności w 2011 roku (tektura.wordpress.com). Jest to działalność imponująca!

Chciałbym tutaj tylko przytoczyć fragmenty dwóch wypowiedzi, które dobrze obrazują działalność „Tektury”. Najpierw Tomek Kitliński: „Tektura Przestrzeń Działań Twórczych czerpie z kultury alternatywnej, która kwitła w Lublinie. I dziś nam jej bardzo potrzeba - w kontrze wobec konsumeryzmu i neofaszyzmu; właśnie kolektyw Tektura występuje przeciw kultowi zysku i brunatnym nienawistnikom wolności jednostki. Tektura bezpośrednio pomaga młodzieży, społeczności LGBT, bezdomnym, seniorom” („GW” z 17 grudnia 2011). Natomiast Piotr Loulou Lużyński pyta na witrynie internetowej „Tektury”: „Pozostaje tylko pytanie: czy Lublin kiedykolwiek zasługiwał na miano stolicy kultury i czy tak naprawdę nie była to walka tylko o wymierne korzyści, które miały wypełnić miejskie konto, i dlaczego nie dostrzega się w takim kulturalnym mieście głębokich wartości, takich jak bezinteresowne zaangażowanie, niemodne dziś ideały ludzi tworzących coś, w co wierzą. Tacy ludzie istnieją w Lublinie, stworzyli dla nas Tekturę. Miejsce nie poddające się kompromisom programowym, politycznym rozgrywkom, dotacyjnej obłudzie. Miejsce wolne,otwarte, dające schronienie zjawiskom i sytuacjom które nie mają szansy zaistnieć w komercyjnym mainstreamie. Postawom często nierozumianym, ale obecnym w naszym społeczeństwie i koniecznym do zaakceptowania. Miejsce prawdziwej ALTERNATYWY”.

Kiedy rozum śpi, budzą się upiory, kiedy w mieście brakuje pieniędzy na kulturę, po ulicach zaczynają grasować brunatne hordy. Ludzie ci wykrzykują slogany o swym przywiązaniu do Boga i ojczyzny, a w praktyce ich działania ograniczają się do szerzenia nienawiści.

Nie wszystko można i nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze. Jest chyba znaczna różnica między prowadzeniem marketu czy restauracji, a działaniami w sferze kultury. Jeżeli tej różnicy się nie dostrzega, to w szybkim czasie na miejsce prawdziwych wartości artystycznych wdziera się kicz. Adorno twierdził, że dzieło sztuki „wyostrza świadomość”, natomiast kicz „kłamliwie przemilcza” meandry naszej rzeczywistości. Nie można godzić się z tymi, którym życie ludzkie jawi się jako gigantyczny grandhotel, w którym nie ma interesów prawych i lewych, a są tylko dobre i złe.

Tomasz Kłusek

źródło: Lewica.pl
lewica.pl