czwartek, 23 września 2010

List otwarty w sprawie odwołania minister Radziszewskiej

Warszawa, 23.09.2010 r.

Pan
Donald TUSK
Prezes Rady Ministrów

LIST OTWARTY

Szanowny Panie Premierze,

Zwracamy się do Pana z apelem o pilne odwołanie Elżbiety Radziszewskiej ze stanowiska Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania.

Elżbieta Radziszewska od momentu objęcia swojej funkcji nie wykazała się jakimikolwiek dokonaniami w zakresie wzmacniania prawa obywatelek
i obywateli do równości i ochrony przed dyskryminacją. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie wypowiadała się w sposób dowodzący, że problematyki równouprawnienia i zapobiegania dyskryminacji albo zupełnie nie rozumie, albo rozumie ją w sposób sprzeczny ze standardami i obowiązującym prawem. W ostatnich dniach świadomie wprowadzała opinię publiczną w błąd, dowodząc, że jest dopuszczalne dyskryminowanie osób nieheteroseksualnych w dostępie do zatrudnienia. Jakby tego było mało publicznie, w audycji telewizyjnej dopuściła się jaskrawej dyskryminacji Krzysztofa Śmiszka, prawnika od lat działającego w polskich i międzynarodowych organizacjach zajmujących się ochroną przed dyskryminacją. Nie potrafiąc znaleźć argumentów w debacie na temat zakazanej w polskim prawie dyskryminacji osób nieheteroseksualnych z powodu ich orientacji, próbowała zdyskredytować adwersarza odnosząc się do jego orientacji seksualnej.

Panie Premierze – to zdarzenie - nie pierwsze przecież w rządowej karierze Elżbiety Radziszewskiej przebrało miarę. Takiego postępowania wysokiej rangi urzędników państwowych nie wolno dłużej tolerować. Wypowiedź Pani Pełnomocnik nie tylko dowodzi jej niezrozumienia dla zasad równego traktowania, równości i tolerancji, ale wskazuje na osobiste uprzedzenia, co dyskredytuje ją jako osobę odpowiedzialną w polskim rządzie za sprawy równego traktowania. Zamiast afirmować równość, działać na rzecz poszerzania obszaru ochrony podstawowych praw człowieka, podsyca niechęć i nietolerancję, przy tym kłamliwie powołując się na polskie i międzynarodowe normy prawne i godząc w dobre imię obywatela.

Panie Premierze – tutaj nie wystarczą przeprosiny i nawet wyrażenie skruchy, do czego zmusiło Elżbietę Radziszewską oburzenie opinii publicznej. Powinna ona ponieść polityczną odpowiedzialność za swoje czyny i słowa. Jeśli kierowany przez Pana Rząd ma być wiarygodny, jako promujący i wspierający podstawowe prawa człowieka, Elżbieta Radziszewska powinna przestać być Pełnomocnikiem Rządu ds. Równego Traktowania.

Z poważaniem

Małgorzata Tkacz-Janik, przewodnicząca Zielonych
Dariusz Szwed, przewodniczący Zielonych
Katarzyna Piekarska, wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej
Iwona Piątek, przewodnicząca Partii Kobiet
Katarzyna Kądziela, ekspertka

wtorek, 14 września 2010

Wybory samorządowe 2010- kandydaci na prezydenta Lublina

Na chwilę obecną trzech kandydatów ogłosiło swój start w wyborach na prezydenta Lublina. Są to: Krzysztof Żuk (kandydat PO, obecny wiceprezydent Lublina), Izabella Sierakowska( kandydatka SdPl, posłanka) oraz Jerzy Gryz(kandydat SLD, były wojskowy pułkownik i dowódca Garnizonu Lublin). Swojego kandydata nadal nie przedstawił PiS.

Kiedy aktualny prezydent Lublina ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję i okazało się, że kandydatem PO w wyborach będzie jego zastępca, dr Krzysztof Żuk, zastanawiałem się jaki program wyborczy obecny wiceprezydent zaprezentuje i jak bardzo będzie się on różnił od prezydenta Wasilewskiego. Teraz już wiemy, że jakość życia Lublinian i Lublinianek ma poprawić sześciokąt Żuka. Program ten, którego na razie kandydat PO zaprezentował tylko ogólniki, ma opierać się na rozwoju sześciu dziedzin życia: pracy, infrastruktury, rodziny, wypoczynku, finansów i dumy.
Propozycje programowe w sześciu wymienionych dziedzinach życia to m.in.: tworzenie nowych miejsc pracy, również dla absolwentów lubelskich uczelni; inwestycje komunikacyjne, w tym głównie budowa estakady nad ul. Głęboką, która połączy ul. Sowińskiego z ul. Filaretów, a w późniejszym okresie przebudowanie skrzyżowania Sikorskiego z Solidarności i dokończenie tzw. "mała" obwodnicy miejskiej; w dziedzinie finansów- obietnica uzyskania miliarda złotych ze środków pomocowych, które przeznaczone zostaną na inwestycje. Ciekawie przedstawiają się, póki co ogólnikowe, propozycje kandydata PO w zakresie wypoczynku i rodziny. W dziedzinie wypoczynek, Żuk proponuje "Nowoczesne boisko w każdej dzielnicy"( jest niewątpliwie piękna kontynuacja Tuskowych orlików, ale dlaczego nie np. place zabaw, czy skwery dla rodzin?), a w dziedzinie rodzina m.in. rewitalizacja Ogrodu Saskiego( pomysł jak najbardziej godny pochwały, ale dlaczego dopiero teraz Panie wiceprezydencie, skoro lubelscy Zieloni postulowali to już od dłuższego czasu?).
Dalsze tezy programowe Krzysztof Żuk planuje rozwinąć w późniejszym czasie.

Kandydatka SdPl na prezydenta, Izabella Sierakowska, przedstawiła dotychczas dwa elementy swojego programu wyborczego, czyli modułowe przedszkola i remonty ulic w systemie weekendowym. Sierakowska już na wstępie zaznacza, że "w tym roku władze Lublina przygotowały zaledwie 8.066 miejsc, choć jak same przyznają w Lublinie jest 11.246 dzieci w wieku od trzech do sześciu lat". Ponadto "w 2012 roku na 8066 miejsc miasto musi przyjąć ponad 3,2 tys. pięciolatków, zatem o pozostające 5 tysięcy miejsc może ubiegać się aż 7 tys. chętnych". Pomysłem kandydatki SdPl na rozwiązanie tej sytuacji jest zatem budowa modułowych przedszkoli, które jak wylicza posłanka, są: dużo tańsze, szybkie w montażu, łatwe w lokalizacji, zbudowane z ekologicznych i energooszczędnych technologii, etc. Modułowe przedszkola mają być sposobem na to, żeby miasto zapewniło wszystkim dzieciom dostęp do opieki przedszkolnej, niezależnie od statusu materialnego ich rodziców. W mieście, w którym w razie braku miejsc w publicznych placówkach władze sugerują, aby posyłać dzieci do placówek prywatnych, tego typu pomysł jest dużym krokiem do przodu.
Nie inaczej jest w przypadku drugiego pomysłu Sierakowskiej, dotyczącego weekendowych remontów ulic, co ma być mniej uciążliwe w zakresie komunikacji dla mieszkańców i mieszkanek Lublina a także ma pochłaniać mniejsze koszty. Od siebie dodam, że poza remontami dróg, warto pochylić się również nad jakością transportu publicznego w mieście.

Trzeci kandydatem na stanowisko prezydenta Lublina jest emerytowany wojskowy, płk Jerzy Gryz, który jako pierwszy wyraził chęć kandydowania w wyborach. Gryz przedstawił sporo pomysłów programowych, które będzie chciał zrealizować jako prezydent Lublina. Kandydat SLD chciałby rozwiązać problemy komunikacyjne przez wprowadzenie ulic jednokierunkowych oraz zwiększenie ilość miejsc parkingowych, jest także za budową tunelu pod al. Racławickimi (za pieniądze zewnętrzne). W pomysłach programowych dotyczących komunikacji nie doszukałem się jednak niczego, co odnosiło by się do komunikacji publicznej oraz rowerowej. Mam nadzieję, że te zagadnienia zostaną poruszone przez kandydata SLD w późniejszym czasie.
Wśród innych pomysłów Gryza, na pierwszy plan rzuca się: przekazanie miejskich nieużytków na osiedlowe, darmowe parkingi; rozbudowa II komisariatu policji przy ul. Walecznych oraz budowa takiego obiektu na Czubach( w ramach planowanego przez SLD szczegółowego programu dla poszczególnych dzielnic); a także cotygodniowe rozmowy o "najbardziej palących problemach” ze specjalistami spoza urzędu i lokalnymi liderami(ciekawy pomysł, zdecydowanie na plus). W programie Gryza nie ma jednak póki co żadnych wzmianek o rewitalizacji terenów zielonych w mieście, wspieraniu bardzo bogatej lubelskiej kultury, czy też pomysłach dotyczących kwestii społecznie istotnych( jak choćby modułowe przedszkola Sierakowskiej). To jednak dopiero początek kampanii, więc liczę na dalsze ciekawe postulaty kandydata SLD.

Kampania w Lublinie dopiero się rozpoczyna. Kandydaci przedstawili część swoich pomysłów programowych. Kończąc liczę na to, że ta kampania będzie kampanią rzeczową i merytoryczną i jeszcze niejednokrotnie przyjdzie mi przedstawiać ciekawe pomysły kandydatów na prezydenta Lublina. Ale przede wszystkim liczę, że będą to pomysły, które zwycięzca tych wyborów, nie zapomni wcielić w życie po swoim zwycięstwie.

piątek, 10 września 2010

Jesteśmy zakładnikami własnej ksenofobii

Dziś w Polsce nienawidzimy obcego jak siebie samego. Nigeryjczyk zostaje zastrzelony przez policję; władze Łomży chcą pozbyć się uchodźców i uchodźczyń; urodzony w naszym kraju pół-Egipcjanin Karol El Kashif, aptekarz z Mokotowa, który pomaga osobom z HIV/AIDS, jest w Warszawie represjonowany (o sprawie pisały „Gazeta Wyborcza” i „Krytyka Polityczna”); mimo naszych protestów, po głównych ulicach Lublina przechodzi marsz antysemickiego ONR; niełatwa i niepewna jest sytuacja pracowników, a zwłaszcza pracownic z Ukrainy w Polsce. Uczestniczymy w ksenofobicznym wstręcie wobec Innych. Jeżeli brzydzą nas, to nie poradziliśmy sobie z własną wyjątkowością, obcym w nas. Ksenofobia jest nienawiścią do samego siebie przenoszoną na odmiennych. Szukamy rzekomo odpowiedzialnych za nasze problemy, obwiniamy, ranimy ich i siebie. Cierpimy na ksenofobię – cierpimy z powodu własnej ksenofobii. Zaakceptujmy wewnętrzną odmienność, a wtedy przyjmiemy Obcych.


Nasz pakt republikański obejmuje wszystkich: obywatel(k)i oraz przybyszki. W końcu wszyscy jesteśmy przybyszami, gośćmi tego świata. I łączy nas wspólne człowieczeństwo. Zamiast hołdowania „jedynie słusznej” tożsamości narodowej, potrzebujemy demokratycznej różnorodności kultur tego kraju. Nie możemy zamykać się w skansenie. Otwórzmy się na myśl współczesną, która tak wysoko stawia obcość. Zielone i Zieloni w różnych krajach oraz na poziomie europejskim opowiadali się za stworzeniem z naszego kontynentu mostu, który pozwalałby przybysz(k)om na legalne podróżowanie i życie.

Społeczeństwo poszło już dalej. Klasa polityczna pozostała w wysławianiu swojskości i uprzedzeniach: niechęć do migrantów łączy się z przesądami wobec kobiet i nas, gejów. Politycy traktują migrantów utylitarnie i represyjnie. A tymczasem imigracja do Polski to nie zagrożenie naszej tożsamości, lecz jej zróżnicowanie i wzbogacenie.


Idea gościnności powraca w wielości kultur od Homera, Biblii, Koranu przez Kanta, Derridę, Baumana do Helene Cixous, pochodzącej z rodziny żydowskiej w Algierii filozofki feminizmu francuskiego. Cixous inspiruje się wersetem Biblii hebrajskiej „Kochaj tę obcą osobę, bo i ty byłeś obcy w ziemi egipskiej”: odkrywszy cudzoziemca w sobie, nie nienawidzimy już Innych.

Trzeba otworzyć na potrzebujących fortecę Europę: naszym zadaniem jest także starać się, by Unia Europejska stała się wreszcie gościnna dla uchodźców, którzy często giną na granicy naszego kontynentu. Jeśli nawet dostaną się do UE, to odcina się im dostęp do pracy, podróży i pomocy społecznej.


Gościnność, idea wielokulturowych tradycji i Cixous, stanowi etykę przeciw egoizmowi i fobiom, a za wzajemną pomocą oraz troską o Innych. Weźmy przykład edukacji w naszym kraju: tu także winniśmy kultywować gościnność, otwierać uniwersytet na niepełnosprawnych, uchodźczynie/ów, migrantki/ów. Istotne jest kształcenie oraz badania o mniejszościach, i przez to stawanie się obywatelkami świata. Te postulaty, wypracowane podczas protestów akademickich w Lublinie, zawarte są w uchwale programowej Zielonych 2004, przyjętej przez Kongres partii. Cieszę się także, że studentki i studenci Łomży zainicjowali petycję w obronie uchodźczyń i uchodźców w swym mieście. Czy i my wykrzesamy z siebie odrobinę altruizmu? Łomża, Lublin, Mokotów, okolice Stadionu, ale i cała UE to nasza odpowiedzialność. W tworzeniu kultury gościnności ważną rolę ma do odegrania sztuka Krzysztofa Wodiczki, który od lat przeciwstawia się ksenofobii i na Biennale Weneckie stworzył projekt „Goście”: o uchodźcach. Wielkie zadanie mają tu działania obywatelskie, czyli starania nas wszystkich.

W demokracji prawa kobiet, niepełnosprawnych, gejów i migrantek/ów powinny być najważniejsze. Rzeczpospolita – to wspólne państwo różnorodnych tożsamości. Kiedy stworzymy Polskę bez antysemityzmu, homofobii, uprzedzeń wobec kobiet i ksenofobii? Bądźmy gość-inni. To zależy od nas.


Dr Tomek Kitliński, wykładowca i związkowiec UMCS, wchodzi w skład Rady Krajowej Zielonych 2004 i zespołu Krytyki Politycznej. Autor książki „Obcy jest w nas. Kochać według Julii Kristevej” i współautor wraz z P. Leszkowiczem studium „Miłość i demokracja".


Artykuł ukazał się w specjalnym numerze ”Zielonych Wiadomości” oraz na stronie Krytyki Politycznej.