niedziela, 11 marca 2012

Energia atomowa – niebezpieczna, droga, niepotrzebna!


Warszawa, Gdańsk, Szczecin, 10 marca 2012

Energia atomowa – niebezpieczna, droga, niepotrzebna!

List otwarty partii Zielonych do Premiera Donalda Tuska
w 1. rocznicę katastrofy w Fukushimie

Rok od tragicznej katastrofy w Fukushimie Zieloni wraz ze społecznościami lokalnymi z gmin Środkowego Wybrzeża, Choczewa, Pogórza Izerskiego, przeciwnymi budowie obiektów przemysłu jądrowego, zwracają się do Pana Premiera o wycofanie się z zamiaru budowy elektrowni atomowych w Polsce.
Technologia jądrowa jest jednym z najdroższych, nieopłacalnych ekonomicznie sposobów produkcji energii, ale też jednym z niebezpieczniejszych.
Wbrew argumentom podnoszonym przez zwolenników energetyki jądrowej elektrownie atomowe nie są wcale bardziej bezpieczne. Mimo iż produkują tylko kilkanaście procent energii, miało w nich miejsce aż 40 proc. poważniejszych awarii zarejestrowanych w całej energetyce (patrz przypis 1). Rocznie wydarza się w nich kilkaset incydentów i awarii, które sprzyjają katastrofom takim, jak te w Czarnobylu na Ukrainie i w Fukushimie w Japonii.
Widoczna bezradność operatora TEPCO w Fukushimie i rządu japońskiego dowodzi po raz kolejny, że człowiek potrafi budować elektrownie jądrowe, ale nie jest w stanie ich całkowicie kontrolować.

Katastrofa w elektrowni jądrowej w Fukushimie w Japonii, której długofalowych skutków nie sposób jeszcze oszacować, zebrała i będzie zbierać ofiary. Konsekwencją są gigantyczne koszty ekonomiczne, które zapłacą zwykli obywatele i obywatelki, a nie firmy czerpiące zyski z produkcji energii jądrowej. Koszt katastrofy rząd japoński oszacował na 74 mld dolarów, przewiduje, że demontaż i neutralizacja elektrowni potrwa nawet 40 lat, zaś do marca 2013 roku TEPCO będzie musiało wypłacić 42 mld euro odszkodowań.
To wielka suma. Ta jedna katastrofa to prawie tyle, ile wyniosły dochody budżetu państwa polskiego w 2010 roku. To znaczy, że mieszkańcy blisko 40-milionowego kraju musieliby poświęcić rok, aby spłacić katastrofę tej jednej elektrowni atomowej. Czy to nie za duże ryzyko?
Zieloni 2004 powtarzają: „Nie ma dobrych argumentów za budową elektrowni atomowych w Polsce!”. Rząd podejmując w 2008 roku decyzję o wkroczeniu na ścieżkę energetyki jądrowej, został wprowadzony w błąd informacjami o jej rzekomym bezpieczeństwie, rzekomej taniości oraz o jej niezbędności.

Technologia atomowa nie da taniego prądu. Rzeczywiste koszty tej energetyki czynią z niej najdroższe i najbardziej niepewne ekonomicznie rozwiązanie energetyczne. W żadnym kraju, gdzie zostały wybudowane elektrownie atomowe, ten rodzaj energii nie finansował się sam, ani przez firmy prywatne. Wszędzie na etapie budowy lub zagospodarowania i składowania odpadów, a już zwłaszcza podczas równie kosztownej rozbiórki i dekontaminacji elektrowni zawsze angażowane były środki publiczne.
Polska ma inne możliwości zapewnienia dostaw energii. Mamy duży – minimum 30 proc. – potencjał racjonalizacji i oszczędzania zużycia energii w kraju. Przez najbliższe 30-40 lat możemy i będziemy korzystać z technologii węglowych i nowych gazowych. Docelowo, zgodnie z polityką klimatyczno-energetyczną UE, powinniśmy coraz więcej produkować energii z różnych rodzajów surowców odnawialnych. Koszt elektrowni gazowej, jako rozwiązania pomostowego, zanim zostaną powszechnie zastosowane rozproszone odnawialne źródła energii, jest ponad czterokrotnie niższy od kosztu 1 MW mocy z elektrowni atomowej (patrz przypis 2).
Bez subwencji z budżetu państwa nikt nie zbudował i nie zbuduje elektrowni atomowych, ani nie kupi prądu obciążonego takimi kosztami!

Zdumiewa nas, iż rząd Pana Premiera tak wielką troskę przykłada do zmniejszania deficytu budżetowego, np. przy ustawie o efektywności energetycznej, reformie OFE czy też reformie emerytalnej, a równocześnie nie dostrzega ryzyka wielokrotnie większego, związanego z nieuchronnym obciążeniem zadłużonego państwa oraz podatników i podatniczek olbrzymimi nakładami na rozwój marginalnej energetyki atomowej i lekceważy jej skutki.
Mitem jest teza o niezbędności elektrowni jądrowych w Polsce! Pierwsza elektrownia to ledwie ok. 2 proc. energii finalnej potrzebnej Polsce w 2025 oku, a wraz z drugą elektrownią mamy mieć ok. 4 proc. energii końcowej w 2030 roku! Czy stać nas na tak kosztowny margines energetyczny?
Jedyną dobrą alternatywą wobec tego kosztownego marginesu jest zainwestowanie środków, wzorem wielu państw UE, w modernizację systemu energetycznego, podwyższenie efektywności energetycznej oraz przeznaczenie ich na rozwój energetyki z odnawialnych źródeł.

Mimo tych i innych poważnych argumentów nie ma otwartej dyskusji o energetyce atomowej w Polsce. Zastąpiono ją nachalną propagandą tej technologii opłacaną ze środków publicznych, a decyzję o budowie elektrowni atomowych podjęto ponad głowami społeczeństwa.
Społeczeństwo jednak tak łatwo zbyć się nie da. Zdecydowana większość Polek i Polaków jest przeciwna budowie elektrowni atomowych. Pokazały to wyniki referendum w Mielnie, w którym aż 95 proc. mieszkanek i mieszkańców gminy (przy 57-procentowej frekwencji) opowiedziało się przeciwko budowie elektrowni atomowej w Gąskach.
Liczymy, że Pan Premier przeanalizuje jeszcze raz decyzję o rozwoju energetyki atomowej w Polsce, uważnie wsłucha się w głos opinii publicznej i wielu ekspertów i dokona jej zmiany. Z tej fatalnej w skutkach decyzji jeszcze można się wycofać.
Partia Zieloni 2004


Przypis 1: Sovacool, 2009.
Przypis 2: Maciej Nowicki, Wiesław Mielczarski, 2011, „Porównujemy tu sam koszt budowy, bez zagospodarowania i składowania odpadów promieniotwórczych oraz bez rozbiórki elektrowni atomowej po skończeniu jej pracy, bo wówczas proporcja ta byłaby jeszcze gorsza dla atomu”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz