poniedziałek, 25 października 2010

Parę słów z Sorbony o edukacji w Lublinie

Piszę te kilka słów w trakcie przerwy w konferencji naukowej na
Sorbonie. Studenci włączają się tu w demonstracje w Paryżu, bo są
zaniepokojeni zamiarami rządu ograniczania praw socjalnych. Zycie
akademickie jednak trwa i wręcz kwitnie. Biorę udział w
międzynarodowym sympozjum o twórczości filozoficznej Heleny Cixous,
którą myśliciel Jacques Derrida nazwał
największą pisarką języka francuskiego. W 1968 roku Cixous należała do
twórców eksperymentalnego Uniwersytetu Paryskiego VIII, w którym do
dziś działa prężnie Centrum Badań Kobiecych, założony właśnie przez tę
uczoną. Chciałbym, żeby Lublin miał Sorbonę czy Paryż VIII, ośrodki
różnorodne, żywe, zaangażowane. Jest na to szansa: mamy w naszym
mieście zdolne studentki i zdolnych studentów, w najlepszych
przypadkach samokształcące się kadry, skromną, ale solidną bazę
lokalową. Potrzeba wspólnego wysiłku, żeby rozwinąć akademickie
kształcenie, a nie ograniczać się do zawodowego treningu, drylu
wąskich specjalistów. Należy przyswoić najnowsze trendy, które mają
przecież korzenie antyczne u Sokratesa i Stoików, o kosmopolitycznej
różnorodności ludzkiej, naszym wspólnym człowieczeństwie, o
większościach i mniejszościach, o mężczyznach i kobietach. Temat
kształcenia ma zatem być demokratyczny; taka także forma: chodzi o
partnerskie relacje między wykładowcami a studentami. Uniwersytety
winny wyjść wreszcie z feudalizmu i promować samorządność: docenienie
głosu młodszych pracowników naukowych, doktorantów, studentów i
pracowników niepedagogicznych. Zwiększyć dostęp niepełnosprawnych,
uchodźców i innych migrantów, a także studentów starszych - wielu
takich ludzi w wieku dojrzałym uczestniczy w kursowych zajęciach na
paryskich uniwersytetach.

Skoro mowa o rewolcie 1968, to zwracam uwagę na potrzebę sojuszu
edukacji z kulturą alternatywną Lublina: od teatrów alternatywnych
przez artystów wizualnych do stowarzyszenia Homo Faber i Przestrzeni
Działań Twórczych Tektura. Te środowiska (tak jak działacze '68 z
Paryża) mogą wiele wnieść: inne, niekonwencjonalne, myślenie. Myślenie
krytyczne - zasadę dobrego kształcenia.

W dziele naprawy kształcenia - a jest to dzieło w naszym mieście pilne
- mamy w Lublinie ważne tradycje. Meksykańska badaczka Adina Cimet
pisze, ze dla żydowskiego Lublina priorytetem była edukacja. Stąd w
międzywojennym mieście wielość i różnorodność szkół, znaczenie Jesziwy
Mędrców Lublina, oświata dla kobiet i ich rola w edukacji. Szło o
kształcenie bez komercji i liczenia na zysk, lecz dla idei. W książce
Cimet "Jewish Lublin", wydanej wspólnie przez Wydawnictwo UMCS i
Ośrodek Brama Grodzka znajdziemy opisy i zdjęcia licznych
samokształceniowych organizacji młodzieży, które działały w Lublinie.

Edukacja znów powinna stać się dla nas priorytetem. Starajmy się o
inwestycje w szkolnictwo i zwiększenie wymiany międzynarodowej (bardzo
dobrze działa na lubelskich uczelniach program Erasmus, dzięki któremu
nasi żacy studiują zagranicą, a zagraniczni - u nas; więcej takich
inicjatyw!). Edukacja to podstawa kultury demokratycznej; musimy zatem
o nią dbać i zmieniać nasze uczelnie w uniwersytety marzeń. "W 1968
roku zbudowałam z chaosu tratwę, wymyśliłam uniwersytet snów" -
wspomina dziś Helene Cixous. Ratujmy edukacje i zmieniajmy nasze
miasto.


dr Tomasz Kitliński

1 komentarz:

  1. Od komentarzy do czynów: Kandyduję, bo chcę przedstawić ideę równości i różnorodności. Zielony, sprawiedliwy, kulturalny Lublin dla wszystkich! Bez wykluczenia. Tomek Kitlinski@LSM Lublin

    OdpowiedzUsuń