czwartek, 12 lutego 2009

Zaproszenie na walentynki

Pod takim hasłem stratuje lubelska Kampania Przeciwko Homofobii. Projekt o tyle dobry, co w Lublinie przełomowy, żeby nie powiedzieć, iż w pewien sposób rewolucyjny. A to dlatego, że będzie to pierwsza na wschód od Wisły organizacja, która przeciwdziała dyskryminacji lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych. Co nie zmienia faktu, że jak najbardziej potrzebna, gdyż wg danych KPH na lubelszczyźnie mieszka około 100 tysięcy osób, które mieszczą sie w ramach działań organizacji.
W stwierdzeniu "na wschód od Wisły" tkwi cały problem, jaki pojawił się wśród użytkowników lubelskich portali informacyjnych. Nie od dziś wiadomo, że to określenie w jakiś sposób wytycza granicę silniejszych wpływów kościoła w Polsce. Coż zatem robią Lublinianie, kierując się miłosierdziem rodem ze Starego Testamentu? A no boją się i proponują rozwiązania.
Czego się zatem aż tak obawiają? Przede wszystkim tego, że "problem" upychany do niszowych imprez, który nie istniał w świadomości nagle zaczyna być częścią debaty publicznej, a co normalny uzytkownik internetu zrozumie jako promocja, narzucanie zboczeń, propargownie wynaturzenia. Boja się Lublinianie i krzyczą, że nagle staniemy się europejską solicą nie kultury ale "pedalstwa" (cytuję tutaj fora lubelskich dzienników), boją sie, że nagle każdy homoseksualista będzie uprawiał nierząd w parku, szkole i przed kościołem. W końcu boją się, że homoseksualiści zaadoptują wszystkie dzieci, wezmą masowe śluby a Lublin wyginie i stanie się pustynią. A przedsmakiem mają być codzienne parady równości, połączone z epatowaniem negliżem i lateksem. Oto czego Lublin się boii.
Oczywiście czytając fora portali lubelskich widzimy też szereg proponowanych rozwiązań. Najlepiej od razu wygazować, bedzie najtaniej i przecież jeszcze zima. Ciekawym pomysłem jest też kastrowanie, albo przymusowe leczenie, oczywiście nie na koszt państwa, ale z własnej kieszeni, bo "ja ze swojej kieszeni nie będę łożył na pedalstwo". Wystrzelnanie i całkowita eksterminacja dla niektórych nie jest w żadnym stopniu tożsama z ideamii nazizmu, rodem ze stojącego na obrzeżach Lublina obozu Majdanek. Ale osobiście najbardziej rozśmeiszył mnie pomysł wywiezienia tychże osób do Holandii, wszak tam jest przecież im najlepiej. Pomysłów nie brakuje.
I tu rodzi się zasdniczy problem. Po pierwsze, KPH działa zgodnie z prawem i w granicach prawa, dziwi więc oburzenie co niektórych osób. Po drugie, gdzie się podziało miłosierdzie i braterska miłość, tak charakterystyczna dla nauki kościoła, który bądź co bądź w Lublinie ma dość mocne lobby. Gdzie zrozumienie i wsparcie dla innych?
Lublelska KPH udzerzyła w bardzo słaby punkt społeczności miasta całkowicie zamkniętej i hermetycznej na to co nowe. Obawy biorą sie albo ze zwykłego niedouczenia, albo z nieobalonych mitów działających jak czerwona płachta na byka. Przeciwnicy krzyczą, że poprzez takie organizacje ogranicza się ich wolność, bo oni nie chcą oglądać tego typu rzeczy, ale to, że chcieli by przymusowo leczyc juz nie stanowii problemu ograniczenia wolności. Lublinianie wykazali się niemal książkową nieznajomością litery prawa, gdyż jedym rautnkiem może być wyniszczenie "gejowskiego lobby" poprzez delegalizację organizaji legalnych z punktu widzenia prawa. Wreszcie zastosowano groźby karalne z urzędu co do osób chcących bawić się na sobotnich walentynkach. Oczywiście przeciwnicy nie dopuszczają do siebie myśli, że brat czy siostra może być homoseksualistą, lub też profesor na uczelni, sąsiad, najlepszy przyjaciel. Bo przecież "w normalnym otoczeniu takie rzeczy sie nie dzieją". A o tym, czym jest zwykła ludzka życzliwość, chęć niesienia pomocy czy najnormalniejsze zrozumienie dla własnych decyzji, część ludzi albo nie pamięta, albo nie wie, albo na siłę tłumi w sobie dobre emocje. Wypisz wymaluj filisterskie, drodnomieszczańskie poglądy rodem z XIX wieku, wspierające się na wątłym już dziś "autorytecie" kościoła.
Komentarz co do powyższego wydaje się zbedny. A tytułowe walentynki już w sobotę w klubie Tektura, na które oczywiście serdecznie zapraszamy :)

4 komentarze:

  1. Artykuł aż kipi od sarkazmu, autor używa bardzo mocnych słów. Stroniąc jednak od tego, chciałabym się dowiedzieć jakie jest stanowisko Zielonych w kwestii adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Czekam ze zniecierpliwieniem na odpowiedź, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi cztelniku, zameiszczony punkt widzenia to moje osobiste zdanie. Być może post wydał się Panu sarkastyczny, a słowa mocne, wydaję mi się jednak, że ich moc blednie gdy poczyta się lubelskie fora dotyczące w/w tematu. Chodzi mi tu np. o nawoływania do wygazowania czy wystrzelania, bo takie opinie się pojawiały. Co do adopcji dzieci osobiście jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu. Z tego co wiem Zieloni w swojej platformie programowej nie wypowiadaja się jednoznacznie na temat adopcji dzieci przez pary homoseklsualne. Na pewno jeżeli idzie o legalizację związków partia jest stanowczo "za". W kwestich adopcji postaram się oczywiście dowiedzieć jak najwięcej i odpowiedzieć na Pańskie pytanie. Pozdrawiam życząc miłego dnia. Autor

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiadając na pytanie - Zieloni są za powstaniem możliwości zawierania konkubinatów rejestrowanych - zarówno homo- jak i heteroseksualnych. Uregulowałoby to kwestie spadkowe, korespondencji, opieki zdrowotnej etc. Na chwilę obecną nie widzimy szans (chociażby z powodu ryzyka piętna, jakie za takowym dzieckiem by się ciągnęło) na adopcję.

    OdpowiedzUsuń
  4. My Poetry Blog

    http://singleswingle.blogspot.com/

    SONNET XXXIX FOR KATIE

    I went downtown, saw Katie in the nude
    on Common Avenue, detracted soltitude
    as it were, like a dream-state rosely hued,
    like no one else could see her; DAMN! I phewed;

    was reciprokelly then, thank heaven, viewed,
    bestowed unique hard-on! but NOT eschewed,
    contrair-ee-lee, she took a somewhat rude
    'n readidy attude of Sex Prelude; it BREWED!

    And for a start, i hiccuped "Hi!", imbued
    with Moooood! She toodledooed: "How queued
    your awe-full specie-ally-tee, Sir Lewd,
    to prove (alas!), to have me finely screwed,

    and hopef'lly afterwards beloved, wooed,
    alive, huh? Don't you even DO it, Duu-uuude!"

    My Poetry Blog

    http://singleswingle.blogspot.com/

    More...

    Adiós, mis vacas! Que pasa en esta temporada de tristeza?
    La soledad se cultiva en las ciudades;
    viva la muerte.
    Uno no debe imaginar que el hombre es bueno.
    El paisaje se despierta en un fiel espejo, pregunte.

    La noche ha porches de la siesta en ruinas con pistacho.
    Débiles enemigos se disipa amigos sin
    valor. La calle es corta.
    Hay falta de coherencia, la esperanza y la fe.
    Todas las puertas evitadas saludan: No pasarán.

    My tentatively spanish poetry blog;

    http://hollb.blogspot.com/

    My Swedish Bhagavad Gita blog, which I consider important, should make some sense through Goggle translate:

    http://kraxpelax-bhagavadgita.blogspot.com/

    My Music Blog:

    http://eutonal.blogspot.com

    My good old I Ching Blog, in Engliush, certainly lives, too:

    http://winmir.blogspot.com/

    Feel free to announce your blog on mine.

    - Peter Ingestad, Sweden

    OdpowiedzUsuń