czwartek, 18 listopada 2010

Dlaczego głosuję na faceta? O mężczyźnie, który nazywa siebie feministką




Anna Stylińska (i Michał Simon)

Dlaczego głosuję na faceta?

O mężczyźnie który nazywa siebie feministką



Lublin to dziwne miasto. Odchodzący prezydent ma jedne z najgorszych notowań w kraju. Nikogo więc nie dziwi,że murowanym faworytem jest jego zastępca i kontynuator. Mamy jedne z najniższych płac w Polsce i skandalicznie niski poziom wykorzystania funduszy europejskich,naturalną więc tego konsekwencją jest bezsprzeczne zwycięstwo rządzących dotychczas neoliberałów i konserwatystów.

Lublin to przede wszystkim ośrodek akademicki,w którym mieszczą się cztery uniwersytety,a jedną trzecią mieszkańców stanowią studenci. Dlatego też zgromadzenie na studenckiej demonstracji czterech osób można uznać za prawdziwy sukces. Kwintesencją jednak natury Lublina jest fakt, że jako feministka nie mam innego wyjścia i głosować muszę na mężczyznę.

Doktor Tomasz Kitliński to najdłużej i najprężniej działająca w Lublinie organizacja feministyczna.

Zaangażowana w walkę o prawa kobiet w Polsce i Europie od wczesnych lat dziewięćdziesiątych .

Jako swą feministyczną inicjację podaje rok 1993, gdy będąc w Paryżu (gdzie studiował u jednej z najważniejszych współczesnych myślicielek feministycznych, Julii Kristevej) redaguje i wysyła petycję w sprawie prawa kobiet do aborcji. Pod tą petycją podpisują się m.in. Maria Janion, Barbara Stanosz, Helene Cixous i Jacques Derrida.

W jego pracy naukowej wątki kobiece i genderowe pojawiają się zresztą dosyć często. Wykładał filozofię feministyczną na Gender Studies imienia Marii Konopnickiej i Marii Dulębianki w Moguncji oraz na licznych konferencjach naukowych m.in. na Sorbonie i w Nowojorskim CLAGS (Center for Lesbian and Gay Studies ).

Nie tylko jednak Akademia jest polem jego feministycznej aktywności, również w działalności publicznej – społeczno-politycznej koncentruje się on przede wszystkim na problemach równościowych. Zwłaszcza kobiet i mniejszości. Inicjował w tym obszarze wiele akcji, by wspomnieć tylko te z ostatnich 12 miesięcy: obrona sprzątaczek na UMCS, walka o zachowanie domu dla uchodźców w Lublinie, zaangażowanie w kampanię wprowadzenia parytetów na listach wyborczych. A już w ramach kampanii wyborczej, jako pierwszy ze startujących w naszym mieście polityków (i polityczek) wprowadził do dyskursu sprawy i problemy kobiet organizując debatę „Kobiety w Polsce dziś: kobiety w polityce, potrzeba parytetu, prawa kobiet, kobiety w wyborach, sytuacja lesbijek i kultura kobieca" na którą udało mu się zaprosić grono wybitnych przedstawicielek polskiego życia społecznego. Nie była to jednak ani pierwsza ani jedyna jego inicjatywa zapraszania do Koziego Grodu ważnych postaci ruchu feministycznego w Polsce i nie tylko. Jego gościniami były wcześniej chociażby: Magdalena Środa, Kazimiera Szczuka, Kinga Dunin, Christina von Braun czy Griselda Pollock.

Ale, szczerze mówiąc te niewątpliwe osiągnięcia nie są wcale głównym powodem dla którego zdecydowałam się poprzeć Tomka. Tym co zdecydowało tak naprawdę jest nie to co wpisać może on w swoje profesjonalne CV, ale to kim jest. A jest, co w polityce niezwykle rzadkie, Porządnym Człowiekiem. Autentycznie wrażliwym na los i problemy innych Szczerze i w pełni zaangażowanym w walkę i pracę na rzecz lepszego, bardziej sprawiedliwego i tolerancyjnego świata, również, jeśli nie przede wszystkim tego najbliższego – Lublina. I co ważne, politykę traktuję jak służbę na rzecz wyborców, a nie okazję nadymania własnego ego i napychania kieszeni.


A oto, jak Tomasz Kitliński przedstawia się wyborcom:


Kandyduję dla idei - równości i różnorodności. Zielony LSM proponuje dr Tomek Kitliński
Kandyduję, bo chcę przedstawić ideę równości i różnorodności. Zielony, sprawiedliwy, kulturalny Lublin dla wszystkich! Bez wykluczenia.

Źle się dzieje w miastach polskich. Trzeba nam w nich zielonej zmiany, zwłaszcza w Lublinie. Lublin może stać się otwartym miastem edukacji, kultury i sprawiedliwości społecznej dla wszystkich.

Lublin był wspólnym miastem większości i mniejszości, dążącej do równości partii Bund i przywiązania do tradycji. Tradycji – zawsze w liczbie mnogiej, bo jesteśmy tu spadkobiercami przeróżnych dziedzictw.

Biali czy czarni, pochodzący z Azji czy z Zachodu, przybysze z Ukrainy czy "rodowici" (kogóż rodowód nie zawiera tzw. obcych?), hetero- czy homoseksualni - lublinianie mają równe prawa i mają prawo do samorządności.

Nasze miasto może być silne edukacją (zarówno humanistyczną, jak i technologiczną), kulturą, turystyką. I tolerancją. Tyle jest jeszcze do zrobienia, aby w Lublinie nie działo się wykluczenie.

Znów musimy zapytać sami siebie: mieć czy być? Liczy się nie przedsiębiorczość, lecz twórczość, a przede wszystkim pomoc innym. By pomagać sobie wzajemnie, współuczestniczmy w demokracji miejskiej i zmieniajmy Lublin.

Pamiętajmy o prawach socjalnych. Należy zastanowić się, jak proponuje Ewa Charkiewicz, ile gospodarstw domowych żyje poniżej minimum egzystencji, ile dzieci chodzi głodnych spać, ilu bezrobotnych i bezdomnych skazanych jest na wegetację?

Socjolog Richard Florida uważa, że to lesbijki, geje jako „kreatywni” przyczyniają się do sukcesu miasta. Rozwój według niego wyznaczają trzy litery „t”: technologia, talent i tolerancja. Dodałbym jedno, ważniejsze, słowo na „t”: troska. Troska o siebie, jak przypominał tę starożytna cnotę Michel Foucault, francuski myśliciel gejowski, który w czasach stanu wojennego pomagał Solidarności. A przede wszystkim troska o innych. Idea troski powraca we współczesnej filozofii feministycznej i w naukach społecznych. Pojęcie troski zakorzenione jest w myśli religijnej („Kochaj bliźniego, obcego, wroga” w Biblii, a w Koranie „Okazuj gościnność przybyszom”), ale także ateistycznej, w fenomenologii i współczesnej dekonstrukcji.

Oby troska powróciła w praktyce społecznej, w polityce miejskiej, w naszych zachowaniach na co dzień. Troska o „obcych”, zmarginalizowanych, wykluczonych kulturowo i ekonomicznie – tu i teraz.

Zapraszam do wspólnej zielonej zmiany Lublina, do stworzenia LSM-u jako przyjaznego, artystycznego, zazielenionego domu. Stawiajmy w Lublinie na feminizm i kulturę queer!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz