sobota, 31 grudnia 2011

Lewica.pl: Transeuropa - festiwalem roku 2011

"Gazeta Wyborcza. Lublin" (30.12.2011) uznała Festiwal Transeuropa, który odbył się w dniach od 5 do 15 maja za najważniejsze wydarzenie festiwalowe bieżącego roku.

Transeuropa jest to święto feminizmu, ekologii, queer i sztuki wrażliwej społecznie. Demokracja lokalna, równe prawa i kultura ponad granicami są ideami Transeuropy.

W festiwal zaangażowane były: Galeria "Labirynt", PDT "Tektura", Amnesty International, Maat, "Spółdzielnia", "Krytyka Polityczna", Zieloni 2004, Kampania przeciw Homofobii, "Kamienica Cudów" i "Lublin 9 - Ta Obca".

W uzasadnieniu werdyktu można przeczytać: Festiwal, który jest m.in. próbą spojrzenia na to, jak w Europie traktowane są mniejszości. Odbywa się w różnych miastach Europy, w tym roku po raz pierwszy także w Lublinie. I za to chwała organizatorom, bo rzadko zdarza się, aby wydarzenia z naszego, lokalnego przecież podwórka, wpisywały się w krwiobieg światowego myślenia o sztuce. I w tym przypadku nie chodzi o rozmach, ale o chęć wyjścia poza schematy myślowe.


Tomasz Kłusek


Źródło portal Lewica.pl
lewica.pl

Transeuropa - festiwalem roku 2011

Festiwal Transeuropa, w którym znaczny udział mieli Zieloni, Krytyka Polityczna, Tektura i Galeria Labirynt został festiwalem roku - według "Gazety Wyborczej Lublin".

TRANSEUROPA - FESTIWAL ROKU Festiwal, który jest m.in. próbą spojrzenia na to, jak w Europie traktowane są mniejszości. Odbywa się w różnych miastach Europy, w tym roku po raz pierwszy także w Lublinie. I za to chwała organizatorom, bo rzadko zdarza się, aby wydarzenia z naszego, lokalnego przecież podwórka, wpisywały się w krwiobieg światowego myślenia o sztuce. I w tym przypadku nie chodzi o rozmach, ale o chęć wyjścia poza schematy myślowe.

link: http://lublin.gazeta.pl/lublin/56,35640,10888976,Festiwal_roku___Transeuropa,,4.html

piątek, 30 grudnia 2011

EKO-UNIA: Ciemna strona wydobycia gazu z łupków.

Informacje na tej stronie powstały z potrzeby szukania prawdy o wydobyciu gazu łupkowego. Metoda odzyskiwania gazu z łupków opatentowana została i wypraktykowana w USA i Kanadzie. Technologia zwana hydraulicznym szczelinowaniem polega na rozsadzeniu skał łupkowych, w których uwięziony jest gaz i które znajdują się na głębokości kilku kilometrów pod ziemią. Do rozszczelnienia łupków służą wielkie ilości wody z piaskiem oraz z ok. 1 % dodatek różnych chemikaliów. Nasze Ministerstwo Środowiska rozdzieliło już ponad 100 koncesji uprawniających do poszukiwania i poźniej wydobycia gazu łupkowego. W Polsce politycy dużych partii, dziennikarze głównych mediów opisują wyraźnie jedną, pozytywna stronę tego zagadnienia. Widzą w przyszłości nasz kraj jako nowy gazowy Kuwejt Europy, który uniezależnia się od gazu rosyjskiego oraz staje się z importera eksporterem gazu. Tymczasem, co pokazujemy w poniższych materiałach, wydobycie gazu łupkowego budzi bardzo poważne obawy związane ze skażeniem środowiska i zagrożeniem zdrowia ludzi.

Nie bagatelną rolę w budzeniu czujności co do tej technologii odegrał nagrodzony dokument Amerykanina Foxa – Gasland (Kraj gazem płynący). Tu pokazujemy krótką reklamę, a film z napisami polskimi jest dostępny min. w Empiku. Gasland to ponury obraz Stanów Zjednoczonych porytych dziesiątkami tysięcy otworów wiertniczych, ze skażoną toksycznymi chemikaliami woda pitną, z gazem, który wydobywa się na powierzchnię w sposób nie kontrolowany, także z kranów w domach, to niesłychna arogancja przedstawicieli koncernów wiertniczych.

Niestety na razie jesteśmy na dobrej drodze do powtórzenia tej drogi. Pokazujemy link do równie szokującego filmu z Zamojszczyzny, który zrobili reporterzy TVN, idąc śladem jednego odwiertu. Mamy tu już skażone studnie, kompletną niewiedzę osób i instytucji odpowiedzialnych, żenującą rozmowę z przedstawicielem Wyższego Urzędu Górniczego, który może sprawować kontrolę nad wierceniami i opowiada, że sprawdził nazwy niektórych chemikaliów stosowanych przy wierceniach w internecie i że nie widzi zagrożenia, bo one są stosowane przez różne branże w gospodarce?!

Wygląda, że mój list o środowiskowe monitorowanie wydobycia gazu do Ministra Środowiska wysłany w połowie września pozostanie bez odpowiedzi? Państwo polskie chce mieć swój gaz i przepisy ochrony środowiska odstawiło do lamusa!? Tak zrobiła administracja Busha w 2005 roku, uruchamiając wydobycie gazu łupkowego! Ale to nie jest dobry wzór.

Jeśli ceną za gaz ma być trwale skażona woda pitna i wody podziemne różnych poziomów wodonośnych, utrata zdrowia mieszkańców okolic wiertni i innych narażonych na chemikalia oraz powiększenie efektu cieplarnianego przez niekontrolowane emisje metanu, to może być to cena zdecydowanie za wysoka.

Stronę dedykujemy ludziom, w okolicach których rozpoczynają się poszukiwania i wiercenia gazu. Są oni zdani na siebie. Wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Środowiska świadczą, iż robi ono obecnie za akwizytora technologii szczelinowania hydraulicznego, energetyki atomowej i biznesów z tym związanych. Ministerstwo powinno zmienić nazwę na Ministerstwo Promocji Gazu i Atomu. A problemy środowiskowe- niekontrolowane wypływy skażonej toksynami wody ( 20-30 % ilości zatłaczanej!!!) oraz emisje metanu właśnie powstają. Zdani jesteśmy na siebie i media, które będą miały odwagę o tej przemilczanej stronie łupków informować. Władza jest po stronie biznesu, koncernów i pociągającej wizji gazowej potęgi.

Rządy kilku krajów ogłosiły moratorium na wydobycie gazu łupkowego. Są to min. Francja, Nadrenia Północna Westfalia, Prowincja Quebek w Kanadzie, Stan Nowy York w USA. Nie ma to nic wspólnego ze spiskiem Gazpromu, ekologów czy Zielonych. Raczej jest to działanie prewencyjne wynikające z tego, iż gazu łupkowego nie da się pić a bez tego gazu jakoś sobie poradzimy, bez wody zdecydowanie gorzej. ABW, którą Premier zobowiązywał do „patronowania” nowym energiom jak gaz łupkowy czy atom, winna się zainteresować kto naraża nasze bezpieczeństwo godząc się na skażenie bezcennych dla życia zasobów- wód pitnych ! ABW zatem też dedykujemy tę stronę, może trzeba stanąć tu po stronie logiki a nie jednostronnych marzeń, nawet jeśli są udziałem rządzących.

Radosław Gawlik

Prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA

źródło: http://www.eko-unia.org.pl/ekounia/index.php/pl/strona-glowna/lupki/705-ciemna-strona-wydobycia-gazu-z-lupkow

STRONA O ZAGROŻENIACH ZWIĄZANYCH Z WYDOBYWANIEM GAZU Z ŁUPKÓW.
EKO-UNIA_GAZ ŁUPKOWY

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Lewica.pl: Co dalej z klubem "Tektura"?

Lokal przy ulicy Wieniawskiej

Przestrzeń Działań Twórczych "Tektura", pełniąca funkcję centrum kultury alternatywnej w Lublinie, przeżywa poważne kłopoty. 13 grudnia br. klub stał się obiektem napaści skrajnie prawicowych ekstremistów.

Obecnie - po krytycznych wystąpieniach radnych PiS-u - Zarząd Nieruchomości Komunalnych w Lublinie postanowił wyeksmitować "Tekturę" z pomieszczeń, zajmowanych przy ulicy Wieniawskiej.

Podczas najbliższych koncertów w klubie sprzedawane będą koszulki z napisem "Tektura zostaje" i zdjęciami dokumentującymi jej działalność. Dochód zostanie przeznaczony na wsparcie działalności niezależnego centrum.

Miasto Lublin niedawno pretendowało do miana Europejskiej Stolicy Kultury.

Tomasz Kłusek

foto: tektura.wordpress.com
Źródło portal Lewica.pl
lewica.pl

ZIELONY LUBLIN JAK ZAWSZE POPIERA TEKTURĘ!!!

Chcesz pomóc Tekturze? Przyjdź na imprezę, kup koszulkę

Klub przygotował specjalne t-shirty które będzie sprzedawał na najbliższych koncertach przy Wieniawskiej 15a. Chce w ten sposób spłacić pożyczkę zaciągniętą na zapłacenie zaległego czynszu.

- Koszulki będą kosztować 30 złotych. W zależności od chęci i możliwości finansowych będzie można oczywiście przekazać większą kwotę - mówi związany z Tekturą Jakub Borowiec, wykonawca t-shirtów. - W miarę potrzeby dodrukujemy nowe egzemplarze. Na razie przygotowaliśmy 45 sztuk - dodaje. Wzory koszulek są dwa. Na jednej widnieje napis "Tektura Zostaje". Na drugiej oprócz tych słów pojawiły się fotografie z dotychczasowych wydarzeń, które miały miejsce przy Wieniawskiej. Zostały wykonane metodą sitodruku.

Do włączenia się w akcję zachęca również Szymon Pietrasiewicz. - Stworzyliśmy symbol poparcia dla naszej działalności. Chcemy aby nasi sympatycy nosząc te koszulki mogli solidaryzować się z Tekturą, a przy okazji pomogli nam finansowo. W zeszłym tygodniu nasz budżet został poważnie nadszarpnięty, ponieważ musieliśmy zapłacić ponad 7 tysięcy złotych zaległego czynszu. Pieniądze ze sprzedaży koszulek przeznaczymy na spłatę pożyczki, którą zaciągnęliśmy na ten cel - tłumaczy.

Wszyscy, którzy chcą pomóc Tekturze powinni odwiedzić jeden z najbliższych koncertów. Koszulki będą sprzedawane przy wejściu do klubu.

Źródło "Gazeta Wyborcza": http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,10871781,Chcesz_pomoc_Tekturze__Przyjdz_na_impreze__kup_koszulke.html

piątek, 23 grudnia 2011

UWAGA! GAZ ŁUPKOWY!

Wbrew ostrzeżeniom wybitnych specjalistów, którzy mówią o wielu niebezpieczeństwach, wynikających z wydobywania gazu łupkowego, na Lubelszczyźnie postępują prace z tym związane. Widać, że wciąż obowiązuje zasada: pecunia non olet.


"Gazeta Wyborcza" informuje:
Orlen Upstream rozpoczął wiercenie w Niedźwiadzie. W gminie, gdzie przed laty miało powstać lotnisko paliwowy koncern szuka gazu łupkowego.
To już drugi, próbny odwiert Orlenu na Lubelszczyźnie. Pierwszy został wykonany w Syczynie w gminie Wierzbica (powiat chełmski). Tym razem koncern szuka gazu w Berejowie w gminie Niedźwiada.
Orlen chce wykonać wiercenie na głębokość około 2 800 metrów, pobrać próbki gleby i poddać je analizie. Być może okaże się, że są tam pokłady gazu.
Wiercenie potrwa około 40 dni.

źródło: http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,10868436,Mialo_byc_lotnisko__moze_bedzie_gaz_lupkowy__Gdzie_.html

czwartek, 22 grudnia 2011

Tomasz Kitliński, Tim O'Flaherty - At War With the Past

autorzy: Tomasz Kitliński i Tim O'Flaherty

Tomek Kitliński i Tim O'Flaherty o Tekturze jako centrum rewolty i Teatrze NN - Ośrodku Brama Grodzka jako centrum pamięci o międzykulturowym Lublinie - i atakach skrajnej prawicy na te dwa wyjątkowe miejsca w naszym mieście.

Fighting history, as well as fascists. Tomek Kitlinski and Tim O'Flaherty on resistance against the far right, in present-day Lublin: NN Theatre and Tektura Alternative Collective.





Lublin isn’t the sort of place that frequents as a setting for Hollywood films. The introduction to Joel and Ethan Coen’s A Serious Man breaks with convention. Once home to a large Jewish community, the impoverished Polish city serves as a backdrop for the appearance of a gothic dybbuk, foreshadowing the Nazi genocide, that would empty the town of its Jews.

Tomasz Pietrasiewicz is doing all he can to revive Jewish life in Lublin. Unfortunately, his efforts have made him a target for rightwingers, assaulting him with projectiles such as Swastika-painted bricks, and dud explosives. The founder and director of a cultural center located at the Grodzka City Gate-NN Theater, Pietrasiewicz directs plays based on literature, and runs exhibitions, workshops and a publishing house.

Pietrasiewicz and his staff collect oral histories and documents, and have amassed a huge archive of material. Focusing on formerly Jewish homes in Lublin’s Old Town, the scope of their research spans from 1576 until the present. Producing an interactive Facebook page for a Jewish child killed in Majdanek, as well as books – Adina Cimet’s Jewish Lublin – no wonder people are paying attention.

As a student, Pietrasiewicz acted in a theater company, which challenged communism and social conformism. During the era of martial law, he ran an underground samizdat press. His son Szymon Pietrasiewicz, an activist and performance artist, protested the corporatization of Polish life by undressing in public, sporting a price tag that read “Human Being, 9,99 Zlotys” in a shopping mall. Szymon ended up joining anarcho-punk collective Tektura, which, like his father, recently drew the attention of violent extremists. On December 13th, Tektura was attacked with bottles and stones after a far-right march.

Tektura combines social and cultural activism, feeding the homeless, producing events, putting on concerts, hosting debates and staging protests on a nightly basis. Its members are actively antifascist, supporters of human rights, minorities and women. In 2009, we conducted teach-ins at Tektura in solidarity with striking students and faculty UC Berkeley and the New School in the US, as well as universities in Germany and Austria. Tektura also runs after-school programs for children, as well as activities for senior citizens.

Tektura puts together Lublin’s rare LGBT events. In 2008, the collective hosted a Queer Fest with Jewish thinker and feminist activist Kazimiera Szczuka. In 2011, Tektura organized the Transeuropa Festival with exhibitions, debates and performance art on the rights of women, minorities and refugees, on hospitality and on artistic freedom.

The work of Tektura and the Grodzka City Gate-NN Theater are crucial in the present political climate. Educating the public through art and media, they provide forums and social spaces to fight against Poland’s anti-democratic right. Their work has become especially important, as in recent years extremism has entered the country’s mainstream under the auspices of Poland’s political leadership.

A new wave of ultra-nationalism is hitting Poland. Although Polish culture is increasingly accepting of diversity, the country’s political class remains enthralled with nationalist ideas. In the neglected neighborhoods of Lublin, jingoism is the drumbeat of youth. Worse, their xenophobia is being updated with a new anti-gay, anti-feminist and anti-progressive emphasis. To such extremists, Tektura is an especially obvious enemy, and is often raided by skinheads.

It’s easy to understand the resurgence of the Polish right. Since the end of the communist era, the costs of healthcare, food and utilities have skyrocketed. For example, the price of medicine is now the highest in Europe. The social costs have been immense, leading to the disenfranchisement of entire sectors of Polish society. Subsequently, the ranks of extremist organizations and gangs (dres) have swollen, leading the pronounced, street-based rightwing politics, in concert with the increasing strength of conservative politicians

During the attack on Tektura, extremists shouted “left-wing trash” and “with hammer and sickle on the left-wing rabble.” Grodzka City Gate-NN Theater are often called “the slaves [footmen] of Jewry.” The local daily Gazeta Wyborcza Lublin has been reporting regularly on the subject, bringing much-needed attention to these issues. Covering the new extremism, reporter Pawel Reszka made a point of recalling a pogrom in nearby Zolkiewka in October 1939, where 23 Jews were killed. You get the idea.

That’s why the work of memory is vital. Remembering the past is essential to understanding what’s happening in contemporary Polish politics. The breadth and sophistication of the resistance, of two generations of Lublin dissidents, is testimony to the serious of the situation. In an era in which parallel political crises are replicating themselves throughout Europe, it is well worth reminding ourselves that such efforts are as inspiring, as much as they are warnings of catastrophes to come.


źródło: Souciant Magazine

wtorek, 20 grudnia 2011

Tomasz Kłusek - Zielony jestem

autor: Tomasz Kłusek

Schowaj się za listek –
cisza w dygotaniu
w ich oczach z diamentu
pieni się żółć
[.....................................]
wyciągnęli ramię cisza
ważą wyrok tak palec nie
dźwignia
przesuwa się w dół

Kazimierz Hoffman

Na początku grudnia odbył się kongres partii Zieloni 2004, w którym uczestniczyłem jako delegat koła lubelskiego. Było to dla mnie duże przeżycie. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, którym jeszcze na czymś zależy, którym przyświecają jakieś ideały, którzy w życiu nie kierują się prymitywnie rozumianym pragmatyzmem. Z niektórymi z nich zgadzam się niemal całkowicie, z innymi trochę różnię się w poglądach, ale najważniejsze, żeby być razem i choćby w niewielkim stopniu przyczyniać się do zmiany tego naszego świata na lepsze. W związku z tym chciałbym podzielić się paroma refleksjami na temat tego, jak pojmuję zielony światopogląd.

Mottem moich rozważań jest fragment wiersza Kazimierza Hoffmana W ich oczach z diamentu. Wiersz ów pochodzi z maleńkiego rozmiarami, ale wielkiego głębokością przemyśleń zbioru Zielony jesteś, który ukazał się w 1964 r. w Wydawnictwie Morskim. Kazimierz Hoffman to jeden z moich najulubieńszych poetów, który swoimi wspaniałymi tomikami poezji (Trzy piętra domu, Rousseau, Drzewo obiecane, Zielony jesteś), przyczynił się do ukształtowania mojego ekologicznego światopoglądu. Piszę o nim, bo jest poetą, o którym nikt właściwie nie mówi, a jednocześnie w podręcznikach szkolnych i wystąpieniach tzw. autorytetów wmawia się domniemaną wielkość różnym drugorzędnym pisarzom. To jest jednak temat na inną okazję.

Wielkim admiratorem twórczości Kazimierza Hoffmana był Artur Sandauer, który w szkicu Samotność z dalekopisem tak pisał o Hoffmanie: „W latach 60. człowiek ląduje na księżycu, kosmiczne sondy docierają do planet. Technika święci tryumfy; zarazem jednak dla życia na globie stanowi to coraz bardziej oczywiste niebezpieczeństwo. I nie o ewentualne zrzucenie bomby atomowej już chodzi, lecz o niewątpliwe a bezustanne zatruwanie przyrody przez przemysł; groźba, którą dopiero ta generacja w pełni sobie uświadamia. Inny rodzaj zagrożenia tworzą – czy może fingują – wiadomości o lądowaniu na Ziemi pojazdów kosmicznych; każą one przeczuwać możliwość techniki doskonalszej niż ludzka. Dwa te niebezpieczeństwa – zatrucia przyrody oraz zagrożenia Ziemi od strony kosmosu – tworzą nowe poczucie solidarności – nie międzynarodowej już, lecz międzygatunkowej – z innymi mieszkańcami planety. Sytuacja jest bezprecedensowa. Po raz pierwszy człowiek czuje się – już nie, jak dawniej, na zasadzie hinduskiego «To jesteś ty», lecz na zasadzie wspólnego niebezpieczeństwa – spokrewniony z przyrodą. «Zielony jesteś» – mówi do siebie debiutant 1964 r. – zielony niczym pełznąca po ziemi i narażona na wypatrzenie przez jakieś czyhające z góry «oczy z diamentu» liszka”.

Niech ten przydługi cytat z najwybitniejszego powojennego krytyka literackiego będzie wyjaśnieniem motta, którym posłużyłem się pisząc ten artykuł, a jednocześnie upomnieniem się o pamięć o tym najwspanialszym polskim poecie ekologicznym, jakim był niewątpliwie Kazimierz Hoffman.

Ktoś kiedyś powiedział, że pierwszym elektronikiem był Tales z Miletu. Ów grecki filozof stwierdził, że potarty bursztyn przyciąga skrawki materii, ale nie potrafił oczywiście poprawnie wyjaśnić tego zjawiska. Gdyby jednak nie Tales i jemu podobni, to nie byłoby zapewne później Popowa, Marconiego i Edisona. W 1907 r. ludzkość wkroczyła na ścieżki nowoczesnej elektroniki. Lee De Forest skonstruował trójelektrodową lampę elektronową. W końcu powstał laser i człowiek nauczył się sterować ruchem fotonów. Elektronika kwantowa, fotonika, sterowanie strumieniami neutrin i mezonów! Wszystko to niesie ze sobą mnóstwo udogodnień, ale kto wie, czy nie jeszcze więcej zagrożeń. Człowiek staje na rozdrożu, na którym jedna droga wiedzie do przyprawiającego o zawrót głowy rozwoju, ale druga jest drogą do katastrofy, do zagłady człowieka i przyrody.

Jerzy Surdykowski w książce Groźba, wyzwanie, nadzieja w latach 70. XX wieku przestrzegał: „Przecież laser może być zarówno świetnym kanałem łączności, przewyższającym znane i stosowane linie mikrofalowe, idealnym narzędziem mierniczym o niezwykłej dokładności, jak też narzędziem niszczenia. Może wzniecać na odległość pożary, niszczyć samoloty i sztuczne satelity, naprowadzać bomby i rakiety. Może wreszcie służyć jako niedrogi i sprawny zapalnik do bomby wodorowej. Wszak właśnie dzięki niemu nawet Izrael, nawet Południowa Afryka, nawet choćby Andora będzie mogła zafundować sobie poręczną, tanią bombę termojądrową, pomijając kosztowny i pracochłonny etap rozbijania atomu”.

Gdy myślę teraz o tych wszystkich szaleństwach ludzkości, o tej całej drodze człowieka do samounicestwienia, o czym tak przejmująco pisał Konrad Lorenz w Regresie człowieczeństwa, to nie wyobrażam sobie ratunku bez pamiętania o kilku najprostszych zasadach. Cały szereg takich właśnie fundamentalnych zasad znajduję w dziełach wielkiego polskiego humanisty Stanisława Ossowskiego. Na mój światopogląd składa się z jednej strony świadomość wyzwań ekologicznych, a z drugiej socjalistyczny humanizm. Tutaj moim nauczycielem jest Stanisław Ossowski, który w pracy Ku nowym formom życia społecznego pisał: „Otóż musimy zdać sobie jasno sprawę, że realizacja demokratycznych postulatów nie da się pogodzić z zachowaniem ucisku względem jakichkolwiek grup. Przy próbach pogodzenia demokracji z jakąś formą ucisku musi się w życiu społecznym rozpanoszyć zakłamanie. Uciskana grupa staje się ropnym miejscem, z którego sączy się jad, zatruwający cały organizm. Nie można wychowywać ludzi na rzetelnych obywateli kształcąc ich równocześnie w tolerowaniu upośledzenia, tolerowaniu krzywdy jakichś obywateli drugiej klasy”.

Humanizmu nie zdeprecjonował ani XIX-wieczny pozytywizm, ani XX-wieczne ideologie przemocy. Potrzeba nam dziś wielkiej humanistycznej idei, która uśmierzy szaleństwa cywilizacji wielkoprzemysłowej i technologicznego sposobu myślenia oraz przywróci wiarę w człowieka. Sprawi też, że człowieczeństwo znów będzie uznawane za wartość nadrzędną. Taką wielką humanistyczną ideę odnajduję w myśli międzynarodowego ruchu Zielonych.

Tomasz Kłusek: student Wydziału Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie, działa w Zielonych 2004, lubelskim Klubie Krytyki Politycznej oraz Demokratycznym Zrzeszeniu Studenckim.

Artykuł ukazał się w "Zielonych Wiadomościach"
link do "Zielonych Wiadomości": Zielone Wiadomości

sobota, 17 grudnia 2011

Tomasz Kitliński - Co dalej z klubem Tektura?

autor: Tomasz Kitliński

Tektura to najżywszy ośrodek kultury w Lublinie. Tu nie tyle konsumuje się muzykę i sztukę dla relaksu czy myśl konformizmu, ale tworzy przełomowe, "inne" debaty, koncerty, warsztaty, wystawy. To, co dzieje się w Tekturze dotyka najnowszych trendów w kulturze światowej: pielęgnacji praw człowieka, wykluczonych, mniejszości, kobiet.
Tektura Przestrzeń Działań Twórczych czerpie z kultury alternatywnej, która kwitła w Lublinie. I dziś nam jej bardzo potrzeba - w kontrze wobec konsumeryzmu i neofaszyzmu; właśnie kolektyw Tektura występuje przeciw kultowi zysku i brunatnym nienawistnikom wolności jednostki. Tektura bezpośrednio pomaga młodzieży, społeczności LGBT, bezdomnym, seniorom. Jest to przestrzeń wyjątkowa w naszym mieście - zawsze w buncie wobec status quo - i należy dbać o jej rozwój, bo swą rebelią wzbogaca duchowo nas wszystkich. Sztuka jako aktywizm i altruizm jako bezinteresowna pomoc "Innym" to wartości, które Tektura od lat wprowadza w życie Lublina.

Tekst ukazał się w "Gazecie Wyborczej" z 17 grudnia 2011.
link: Co dalej z klubem Tektura? - "Gazeta Wyborcza"

piątek, 16 grudnia 2011

SOLIDARYZUJEMY SIĘ Z TEKTURĄ

Lublin, 15 grudnia 2011 r.

Jako Klub Krytyki Politycznej w Lublinie stale współpracujemy z Przestrzenią Działań Twórczych „Tektura”. Wśród organizowanych przez nas wydarzeń część miała miejsce właśnie w lokalu na Wieniewskiej. W ramach spotkania o parytetach wyborczych gościła tam m.in. profesor Magdalena Środa – feministka, filozofka polityki, była Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn. W „Tekturze” pokazywaliśmy po raz pierwszy w Lublinie cykl filmowy Demokracje Artura Żmijewskiego – artysty multimedialnego, reprezentanta Polski w pawilonie narodowym na Biennale Wenecji w 2005 roku, kuratora przyszłorocznego 7. Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie.

Ale nawet i bez tego Przestrzeń Działań Twórczych „Tektura” to miejsce bezcenne na kulturalnej i społecznej mapie Lublina. Jest to prawdziwe centrum kultury alternatywnej, bez której trudno sobie wyobrazić współczesne, pluralistyczne, otwarte społeczeństwo. To w „Tekturze” rodzi się wiele ważnych inicjatyw obywatelskich i działań kolektywnych.

Znamy ludzi tworzących „Tekturę” i cenimy to, co robią. Dlatego stanowczo sprzeciwiamy się aktom agresji kierowanej przeciwko Przestrzeni Działań Twórczych. Jeśli ostatni atak, jaki miał miejsce w dniu rocznicy Stanu Wojennego, był zwykłym wybrykiem chuligańskim, to dowodzi tylko braku myślenia. Jeśli natomiast został dokonany celowo świadczy o myśleniu spaczonym nienawiścią, a przez to prymitywnym i godnym potępienia. Jako taki nie może być przemilczany. Stop agresji i aktom nienawiści!

Klub Krytyki Politycznej w Lublinie: Jakub Biernat, Rafał Czekaj, Teresa Klimowicz, Tomasz Kitliński, Tomasz Kłusek, Jacek Zalewski, Agnieszka Ziętek


Krytyka Polityczna - Solidaryzujemy się z TEKTURĄ

czwartek, 15 grudnia 2011

List otwarty do Ludzi miasta Lublina od Piotra Lużyńskiego

Wygląda na to że w Lublinie kultura przestała się OPŁACAĆ. Ciekawe co miało tak radykalny wpływ na zmianę POLITYKI miasta. Może radnym nie po drodze w tym kierunku skoro Lublin nie dostał nominacji na stolice kultury.
Może nie jest już w INTERESIE miasta wspieranie działań artystycznych i bezrefleksyjnie teraz zacznie wielkie czystki kulturalne. Ciekawe czy inicjatorzy naszego biegu po wygraną przewidzieli taki scenariusz i czy mają jakiś pomysł co dalej z takim miejscami jak Tektura, bo to miejsce w walce o nominacje było w 100 procentach lojalnym sprzymierzeńcem. Mówi się, że rewolucja zjada własne dzieci. Pozostaje tylko pytanie czy Lublin kiedykolwiek zasługiwał na miano stolicy kultury i czy tak naprawdę była to walka tylko o wymierne korzyści które miały wypełnić miejskie konto, i dlaczego nie dostrzega się w takim kulturalnym mieście głębokich wartości takich jak bezinteresowne zaangażowanie, niemodne dziś ideały, ludzi tworzących coś w co wierzą. Tacy ludzie istnieją w Lublinie, stworzyli dla nas Tekturę. Miejsce nie poddające się kompromisom programowym, politycznym rozgrywkom, dotacyjnej obłudzie. Miejsce wolne,otwarte, dające schronienie zjawiskom i sytuacjom które nie mają szansy zaistnieć w komercyjnym mainstreamie. Postawom często nierozumianym ale obecnym w naszym społeczeństwie i koniecznym do zaakceptowania. Miejsce prawdziwej ALTERNATYWY. Alternatywy, która ma jakże głęboką tradycję w naszym mieście, tylko mam wrażenie że stetryczała na ciepłym etacie, zapominając co to wolność wypowiedzi, oddolna inicjatywa, dyskurs społeczny. Alternatywa z która wielu szanowanych i istotnych działaczy, twórców a nawet polityków łączą silne korzenie. Gdzie są, gdy potrzeba istnienia takiego miejsca jak tektura w naszym mieście jest kwestionowana. Miasta w którym odbywają się Konfrontacje Teatralne, gdzie Chatka Żaka obrosła w legendę jako mekka ruchu studenckiego walczącego z systemem totalitarnym. Gdzie istniało Studio Teatralne z którego twórcy wyruszali w świat pokazywać Lubelski alternatywny sposób patrzenia na rzeczywistość. Gdzie przez lata Centrum Kultury dawało tym samym twórcom schronienie, aby nie zeżarł ich bezlitośnie raczkujący kapitalizm a unikatowe zjawisko Alternatywy lubelskiej mogło przetrwać. Gdzie ONI są i ich opinie, gdy miejsce w którym ich dzieci mogą kontynuować tą tradycje jest do zamknięcia. A może to koniec, a właściwiej jest spytać kto następny- Galeria Labirynt, Rozdroża, Centrum Kultury, bo Chatka Żaka padła już dawno . Nie do pojęcia jest dla mnie taka sytuacja, choć z drugiej strony gdy patrze na powstawanie marionetkowych ośrodków wypełnionych rzeszą zindoktrynowanych wolontariuszy, wykonywających skrzętnie i bezrefleksyjnie przydzielone im funkcje, a całość powstaje by legitymizować działania i cele wytyczane przez politycznie zależnych menadżerów kultury, to sytuacja że ktoś opluwa i depcze ta piękną tradycje przeraża, ale wydaje się być logiczna.

Piotr Loulou Lużyński



List ukazał się na na stronie Przestrzeni Inicjatyw Twórczych TEKTURA
link: Przestrzeń Inicjatyw Twórczych TEKTURA

wtorek, 13 grudnia 2011

POKAZ FILMU "YES-MENI NAPRAWIAJĄ ŚWIAT" W KLUBIE KRYTYKI POLITYCZNEJ

Lubelski Klub Krytyki Politycznej
oraz
ACK UMCS Chatka Żaka
zapraszają na pokaz filmu


„Yes-Meni naprawiają świat”
(reż. Andy Bichlbaum, Mike Bonanno, prod. Wielka Brytania, Francja, USA, rok 2009, czas trwania: 90 min

Środa, 14 grudnia 2011,

Godz. 18.00

Miejsce: Kino ACK UMCS Chatka Żaka, Miasteczko Akademickie, ul. Radziszewskiego 16


O FILMIE: Kiedy mężczyzna reprezentujący koncern Dow Chemical ogłosił na antenie BBC, że jego firma wypłaci odszkodowanie ofiarom spowodowanej przez siebie katastrofy ekologicznej, prowadzący program dziennikarz oniemiał ze zdumienia. Zrobimy to, co powinniśmy byli zrobić już dawno temu – zapewniał przedstawiciel koncernu. Po dwudziestu latach już mało kto liczył na to, że chemiczny gigant ukaże ludzkie oblicze. Euforia trwała jednak bardzo krótko. Firma szybko zdementowała informację, a BBC poprosiło o wyjaśnienia na antenie. Okazało się, że mężczyzna, który składał zaskakujące obietnice, nie ma z koncernem nic wspólnego. Chcieliśmy w ten sposób przypomnieć, że nikt dziś nie liczy się z ofiarami – wyjaśnił.

„Czy można naprawić świat?” – proste, wręcz naiwne pytanie stało się kołem zamachowym działań dwóch alterglobalistów: Andy’ego Bichlbauma i Mike’a Bonanna. Duet wygłasza na przykład prowokacyjne przemówienie na konferencji firm naftowych, oferując nowy produkt – paliwo z… ludzkiego mięsa. Jako rzekomi przedstawiciele rządu USA, Yes-Meni obiecują oszukanym przez deweloperów mieszkańcom Nowego Orleanu uczciwe inwestycje.
[Źródło: alterkino.org]

Krytyka Polityczna Klub w Lublinie
AGAINST GRAVITY

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Rafał Czekaj - Wyrywanie sobie wiosła

Wyrywanie sobie wiosła
autor: Rafał Czekaj


Na szczycie klimatycznym w Durbanie Międzynarodowa Agencja Energetyczna przedstawiła raport, w którym oszacowała, że wzrost średniej temperatury w skali globu w porównaniu z okresem sprzed rewolucji przemysłowej wyniesie do końca wieku 3,5° Celsjusza. Naukowcy od lat przestrzegają, że bezpiecznym progiem wzrostu są 2°. Jest to tzw. „tipping point” – czyli punkt, po przekroczeniu którego warunki panujące na Ziemi mogą zacząć ulegać zmianie w tempie i kierunkach nieprzewidywalnych, a nade wszystko przekraczających zdolności adaptacyjne człowieka. Stąd też podczas prezentacji raportu szefowa MAE Maria van der Hoeven wezwała do natychmiastowej walki z emisją gazów cieplarnianych. Inaczej skutki będą katastrofalne.

Niestety nie wiadomo, czy nie jest już za późno. Nawet jeśli nie, to i tak owo „natychmiast” zdaje się leżeć poza naszymi możliwościami. W chwili, gdy piszę te słowa, trwają w Durbanie negocjacje tekstu nowej konwencji wzywającej do redukcji emisji. O porozumienie będzie bardzo trudno, bowiem USA, Indie i Chiny, czyli najwięksi emitenci, nie godzą się na progi redukcyjne. To już nawet nie jest spór o wiosło toczony na dziurawej łódce – to jest wyrywanie sobie wiosła w chwili, gdy woda zalewa nam usta.

Przyjmując, że oponentów uda się przekonać, to nowe zobowiązania zostaną wprowadzone w życie w 2020 r. – czyli daleko od natychmiast. Do tego czasu zostanie przedłużony termin obowiązywania protokołu z Kioto, który miał wygasnąć w 2012 r. Pamiętajmy przy tym, że nie ratyfikowały go m.in. USA, Chin w ogóle nie obejmuje, a Indie jako gospodarka wschodząca zostały potraktowane niezwykle łagodnie. Unia Europejska, główny orędownik nowego porozumienia, tłumaczy, że z powodu kryzysu finansowego nie stać nas w tej chwili na zwiększenie kosztów wynikających z obniżenia redukcji emisji.

Obawiam się, że UE w jednym ma rację – nie stać nas. Nie chodzi jednak o aspekt ekonomiczny. Nie stać nas systemowo i mentalnie. Naszym deficytem systemowym jest kapitalizm, a mentalnym brak gotowości do wyrzeczeń.

Prawdą jest, że uprzywilejowana pozycja Indii w zapisach protokołu z Kioto wynikała z przejęcia się części Zachodu ideą zrównoważonego rozwoju. Mówiono, że nikt nie mam prawa do hamowania krajów globalnego Południa przed windowaniem konsumpcji do poziomu zachodnich społeczeństw. Tyle że już w 1972 r. było wiadomo, że ówczesny poziom krajów rozwiniętych jest nie do osiągnięcia w skali globu. Klub Rzymski w raporcie Granice wzrostu niezbicie pokazał, że na Ziemi nie ma po prostu tylu surowców.

Jeśli zatem Zachód chce poważnie traktować idee sprawiedliwości globalnej, to powinien drastycznie równać w dół. A kto jest do tego zdolny? Pomijam oczywiście nielicznych „idiotów” – niby wyjętych z powieści Dostojewskiego – którzy robią wiele, aby minimalizować własny ślad węglowy. Ich indywidualne „wiele” to jednak śmiesznie niewiele. Na większe grupy działa niekiedy argument pragmatyczny. We Francji system bonus/malus, czyli dopłat do zakupu samochodów ekologicznych i podatek od wysokolitrażowych, sprawił, że te pierwsze sprzedają się jak nigdy wcześniej. Z kolei w Danii w 2000 r. udało się wybudować farmę wiatrową 3,5 km od portu w Kopenhadze. Początkowe protesty mieszkańców, którzy bronili „widoku na zatokę”, złamały 50-procentowe udziały w zyskach elektrowni. Wydaje się, że na względny kompromis stać nas tylko tam, gdzie na widoku mamy wymierny zysk.

Ta lokalnie pragmatyczna motywacja niesie ze sobą niestety niszczące skutki globalne. Nikt nie kwestionuje dziś tezy, że dobrobyt Zachodu ufundowany został na wyzysku kolonialnych peryferii. Niewielu jednak chce wiedzieć, że utrzymanie tego dobrobytu wymaga dalszej eksploatacji. Wynika to z istoty kapitalizmu, który do własnego rozwoju zawsze potrzebuje czyjegoś upośledzenia. Transfer pracy i produkcji opłaca się tylko do krajów biednych. Zachód nie ma zatem żadnego interesu, aby wyrównać dysproporcje zamożności i tym samym konsumpcji. Tym bardziej, jeśli miałby to robić poprzez zmniejszanie własnego stanu posiadania. Tendencja nadal jest odwrotna – produkujemy, konsumujemy coraz więcej i z roku na rok rośnie nasz ślad węglowy.

Do odwrócenia tego trendu potrzeba zarówno głębokiej zmiany mentalnej jak i zupełnie nowego systemu gospodarczo-ekonomicznego. Przeciągające się dyskusje wśród decydentów na szczycie w Durbanie mówią, że zarówno pierwsze jak i drugie jest im ciągle obce. Tymczasem powstaje coraz więcej książek, które nie dyskutują już kwestii „jak przeciwdziałać” zmianom klimatu, ale „jak sobie radzić z jego skutkami”. Te natomiast mogą wszystkich niemile zaskoczyć.

Rafał Czekaj: filozof, adiunkt w Instytucie Filozofii UMCS, koordynator Klubu Krytyki Politycznej w Lublinie.

Artykuł ukazał się w "Zielonych Wiadomościach"
link do "Zielonych Wiadomości": Zielone Wiadomości